Prawda ekranu

Data:
Ocena recenzenta: 6/10

Niepokój, szaleństwo i formalne wyrafinowanie. Wszystko za co można kochać Romana Polańskiego powraca w jego najnowszym filmie. Niestety Prawdziwa historia oferując więcej tego samego okazuje się jedną ze słabszych pozycji w dorobku autora Pianisty.

Prawdziwa historia rozpoczyna się od spotkania autorskiego. Pisarka Delphine (Emmanuelle Seigner) podpisuje egzemplarze swojego najnowszego bestsellera. Zmęczona przerywa i kiedy kolejka fanów się rozchodzi pozostaje tylko jedna osoba. Kobieta bez imienia - Ona (Eva Green). Ta najwytrwalsza fanka wchodzi z pisarką w coraz intymniejszą relację namawiając ją do napisania tytułowej prawdziwej historii. Motywuje ją do odrzucenia fikcji i sięgnięcia wgłąb siebie i swojego życia. Nie przewiduje jednak, że w ten sposób sama może również stać się tematem powieści.

Autor Wstrętu porusza się po znanym terenie. Bohaterowie żyjący w stanie ciągłego zagrożenie, klaustrofobiczne przestrzenie, balansowanie na granicy między zdrowiem a szaleństwem czy nawet twórczość jako sposób na zbudowanie jakiejś spajającej życie narracji - to wszystko już było. Jednocześnie to zupełnie nowy świat, w którym praktycznie nie ma mężczyzn. Męskie role są tu jedynie epizodyczne. Wszystko co ważne rozgrywa się między kobietami.

Prawdziwą historię napędza fenomenalny duet aktorski. Emanuelle Seigner i Eva Green to dwie silne osobowości, którym jednak udaje się grać wspólnie, a nie przeciw sobie. Inaczej niż w poprzednich filmach Polańskiego Seigner nie jest aktywna, leży, cierpi, ogarnięta jest niemocą nie tylko twórczą, ale też cielesną. Eva Green gra jej przeciwieństwo, kobietę aktywną, drapieżną, nadpobudliwą, nieobliczalną. Aktorkom udało się zniuansować te postaci. Spokój Seigner jest równocześnie jej szaleństwem i siłą. Green jest odrobinę mniej przekonująca, ale musi się miotać między uwodzicielką, a psychopatką. Na szczęście w tym spektrum udało się zbudować ciekawą postać.

Niestety scenariusz nie pomaga aktorkom. To opowieść z tych banalniejszych, eksplorująca wątki znane z wcześniejszych filmów Polańskiego. Czuć w Prawdziwej historii reżyserską niepewność. Reżyser podczas spotkania na Netia Off Camera przyznał, że brakowało mu w tej historii trzeciego aktu, ale postanowił być wierny powieści. Niestety przez to film jest zaskakująco mało treściwy i nie chodzi wyłącznie o tempo wydarzeń, ale też o sposób ujęcia tematu poszukiwania prawdy w sztuce. To właśnie ona mogłaby być obsesją podciągającą ten obraz powyżej poziomu formalnie gładkiego thrillera. Prawdziwa historia jest obrazem bardzo sprawnie nakręconym, jednak raczej efekciarskim niż efektownym. Można by powiedzieć, że jego prawdziwy autore to Francois Ozon, a nie Roman Polański, ale byłoby to zbytnie poddanie się logice filmu.

Film obejrzany dzięki uprzejmości kina Atlantic.