Sputnik nad Buriacją

Data:
Ocena recenzenta: 6/10

Nowe kino rosyjskie dokonuje zwrotu etnograficznego. O ile twórczość Aleksieja Fiedorczenki można było traktować jak zjawisko osobne, podobnie robiono z kinem Siergieja Paradżanowa, do którego twórca Niebiańskich żon Łąkowych Maryjczyków nawiązuje, to tak różne obrazy jak Mewy Ełły Manżejewej, Iwan syn Amira Maksima Panfiłowa, Próba Aleksandra Kotta czy nawet pokazywane na poprzednim Sputniku No comment Artioma Tiemnikowa wskazują na rosnące zainteresowanie nierosyjskimi mieszkańcami Federacji i tak zwanej bliskiej zagranicy. W ten trend bez problemu wpisać można rozgrywający się w Buriacji Dotyk wiatru Olgi Wieremiejewej i Jeleny Demidowej.

Reżyserki nie próbują ukrywać, że to dla nich obcy teren. Dlatego główną bohaterką uczyniły moskiewską aktorkę, która przybywa do Buriacji, by po raz ostatni spotkać się z mężczyzną, którego kiedyś kochała. Kobieta nigdy nie odwiedziła jego, znajdującej się we wschodniej Syberii, ojczyzny. Teraz, kiedy jest śmiertelnie chora, ostatnia rzecz, jaka została jej do zrobienia, to poznanie miejsca skąd pochodził jej ukochany. Odnajduje jego dom rodzinny i brata. Czekając na jego powrót odwiedza miejsca kultu, wybiera się na festyn i buddyjskie święto. Równolegle poprowadzony został wątek dokumentalny, w którym na deskach moskiewskiego Teatru DOC odbywa się casting do filmu. Część dokumentalna zdominowana jest przez Julię Aug, gwiazdę filmów Fiedorczenki. Opowiada o swoich prawdziwej podróży do Buriacji i relacji z poznanym tam Eduardem Żagbajewem. Oboje występują w również w partiach fabularnych.

Dokumentalne wstawki są dla akcji kontrapunktem i komentarzem. Taka konstrukcja nie okazała się najlepsza dla dramaturgii. Za to jest uzasadniona etnograficznie. Na pewno to film, który ma ambicję być uczciwym wobec obcej kultury. Dla tego tak mocno zarysowana została główna bohaterka, która jest i odgrywaną postacią i aktorką. To jej oczami patrzymy na Buriację, a spojrzenie nigdy nie jest tak niewinne, jak byśmy się spodziewali. To zapośredniczenie uzasadnia również kontrast między cyfrową surowością scen teatralnych z ocierającą się o kicz cukierkowością syberyjskich plenerów.

Szkoda, że o Dotyku wiatru dużo lepiej się myśli niż się go oglądało. Jednak oczekiwanie na to, że w każdej z republik autonomicznych Federacji Rosyjskiej powstanie arcydzieło na miarę Niebiańskich żon Łąkowych Maryjczyków jest naiwne. Poza dziełami moskiewskich czy petersburskich "spadochroniarzy" warto też przyglądać się lokalnej produkcji. W Buriacji twórcą, który na miejscu tworzy kino inspirowane buddyjską tradycją jest Bair Dyszenow. Jego dwa filmy (Uśmiech Buddy i Nakaz matki) można było obejrzeć podczas szóstej edycji Sputnika. Spojrzenie od wewnątrz było dużo ciekawsze niż to zaprezentowane w obrazie Wieremiejewej i Demidowej. Wzmożone zainteresowanie nierosyjskimi kulturami swój pełny emancypacyjny potencjał osiągnie dopiero, gdy o kształcie powstających dzieł decydować ludzie wychowani w Buriacji, Kałmucji, Mari El lub Jakucji. Ciekawe czy rosyjskie kino jest na to gotowe.

film kompletne dno

Dodaj komentarz