Transgresje niewinności

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Czytając, że Niewinne opowiadają o gwałtach na polskich zakonnicach można spodziewać się obrazów przemocy neutralizowanych bohaterstwem przychodzącym z zewnątrz, spoza świata ogarniętego wojną. Historia francuskiej lekarki, przyjeżdżającej do Polski z misją Czerwonego Krzyża, by odnaleźć, wyleczyć i przetransportować francuskich jeńców wojennych, która odkrywa siostry będące w ciąży aż prosi się o tani melodramatyzm, zbyt łatwe łzy i proste wartościowanie. Anne Fontaine z wdziękiem tego unika, tworząc przejmujący, kameralny dramat o przekraczaniu granic, radzeniu sobie z traumą i kobiecej solidarności.

Anna Włoch / Aeroplan Film
Niewinne zaczynają się od przewinienia. Benedyktyńska nowicjuszka opuszcza klasztor, by znaleźć lekarza. Niechciane ciąże zakonnic muszą pozostać tajemnicą, więc pomoc nie może przyjść ani ze strony Polaków ani Rosjan. Jedynym wyjściem okazuje się wsparcie Mathilde (Lou de Laage), która w tajemnicy przed przełożonymi odwiedza klasztor. Reżyserka Coco Chanel pokazuje sytuację paradoksalną, zakonnicę w ciąży. Postać niemożliwą do ziszczenia, wszak skutecznie połączyć role matki i dziewicy udało się, przynajmniej według chrześcijan, tylko jednej kobiecie. Jednak świat Niewinnych nie jest normalny, to przestrzeń, przez którą przetoczyła się wojenna apokalipsa, odsłaniająca, co zasłonięte, przenikająca najszczelniejsze mury, nieczuła na świętości.

O kobiece zmaltretowane ciała chce zadbać Mathilde. O ducha musi troszczyć się matka przełożona (Agata Kulesza). Ujawnienie sekretu grozi rozwiązaniem klasztoru, rozpędzeniem wspólnoty o wielowiekowej tradycji, ale też pogłębieniu cierpienia zakonnic. Siostry jako nieczyste nie będą mogły znaleźć miejsca w żadnym innym klasztorze. Po porodzie muszą dokonać wyboru, oddać dziecko lub odejść porzucając habit. Zadanie odnalezienia domów dla noworodków bierze na siebie matka przełożona, co łatwe nie jest. W pobliskim miasteczku i tak pełno sierot, a każde wyjście poza mury może się dla kobiet źle skończyć ze względu na ryzyko napaści ze strony czerwonoarmistów.

Klasztor od czasów świętych Benedykta i Scholastyki pozwala na przetrwanie, ochronę najcenniejszych skarbów przed barbarzyńskim potopem. W filmie Anne Fontaine bogactwem otoczonym opieką nie są księgi, blade płomyki wiedzy, a kobiece życia, żeńska wspólnota. Gra jest niebezpieczna, zakonnice nie mają łatwo, zarówno jako kobiety, jak i osoby duchowne. Pochodząca z rodziny francuskich komunistów lekarka początkowo nie rozumie złożoności sytuacji. Nie wie nawet jakie zasady łamie, a przekroczeń reguł jest wiele. Siostry pragnąc ocalić wspólnotę muszą działać wbrew szanowanym przez nie zasadom. Dotyczy to wszystkich bohaterek, od matki przełożonej po nowicjuszki. Grzechy, jakie popełniają, służą większemu celowi, jednak brak posłuszeństwa pozostaje niebezpieczny, gdyż uderza w podstawy funkcjonowania zakonu.


Anna Włoch / Aeroplan Film
Niewinne wznoszą się ponad poziom kina wojennego mocno osadzonego w konkretnej sytuacji historycznej dzięki zespołowi aktorskiemu. Anne Fontaine udało się skompletować grupę 27 wspaniałych aktorek grających zakonnice. Prym wiodą Agata Buzek jako siostra Maria i Agata Kulesza jako matka przełożona. Dla pierwszej ta rola jest jakby stworzona, jej ciekawa uroda doskonale pasuje do habitu, co zauważył również Krzysztof Zanussi w Obcym ciele. Jej gra jest wyciszona, ale dogłębnie przejmująca. Oszczędnymi środkami wyrazu posługuje się Agata Kulesza, po raz kolejny pokazująca, że jest nie do zastąpienia. Trochę słabiej wypada trzecia polska gwiazda, Joanna Kulig. Jej siostra Irena, podobnie jak sama odtwórczyni, dusi się w habicie. Ekspresja rozsadza tę postać czyniąc ją mało wiarygodną. Drugi plan jest doskonały. Dzięki sprawnie pracującej z aktorem reżyserce zwłaszcza młodsze artystki mogą w pełni zaprezentować swoje umiejętności. Anna Próchniak (Miasto 44), Eliza Rycembel (Obietnica), Helena Sujecka (Małe stłuczki) i Katarzyna Dąbrowska (Na dobre i na złe) pokazują, że stać je na większe niż dotychczas wyzwania aktorskie. Pozostaje mieć nadzieję, że po Niewinnych posypią się propozycje, ponieważ wszystkie wymienione aktorki zasługują na dużo większe role.

Nieco mniej sympatii można mieć do francuskiej części obsady. Lou de Laage ładnie prezentuje się przed kamerą, ale w konfrontacji z Polkami nie ma żadnych szans. Podobnie jak Thomas Coumans, któremu przypada w udziale zapewnienie obecności wątku żydowskiego. Bez wątpienia sprawdza się Anne Fontaine na stanowisku reżyserki, doskonale prowadzi aktorów, dbając o to, by nadmiar pomysłów nie przysłonił ich pracy. Podobna filozofia kieruje autorką zdjęć Caroline Champetier. Skupia się przede wszystkim na portretach, dokładnie studiując kobiece twarze. Mniej uwagi poświęca plenerom, środowisku, w którym poruszają się zakonnice. Ma to dobre strony, pozwala skupić się na aktorkach, jednak rzadkie wykorzystywanie szerokich planów zbytnio ten film zamyka, nie pozwala wiarygodnie pokazać świata.

Brawa należą się francuskim specjalistom od dźwięku. Wszystko pozostaje doskonale słyszalne, nie trzeba domyślać się wypowiadanych słów, co jest o tyle istotne, że chorały śpiewane są przez aktorki. Akcja rozgrywa się w grudniu i wszystkie czytania i śpiewy są odpowiednie dla tego okresu. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że wybrano akurat benedyktynki, ich rytm życia okazuje się bardzo filmowy. Liturgia godzin dobrze pokazuje silne ustrukturyzowanie życia zakonnego, zestawiając je z chaosem poza murami.

Warto pamiętać, że problem gwałtu na zakonnicach nie jest zjawiskiem, które miało miejsce wyłącznie w przeszłości. Wspólnoty zakonne na świecie wciąż żyją w strachu, o którym zachodnie społeczeństwa nie mają pojęcia. Niewinne ten problem przybliżają, unikając łatwego grania na emocjach i są przez to jeszcze bardziej wstrząsające. Zamiast boczyć się na nieścisłości czy nieuprawnione interpretacje historyczne warto poszukać w filmie Anne Fontaine pierwiastków bardziej uniwersalnych. Tym bardziej, że można je odnaleźć w twarzach polskich aktorek.

Zwiastun: