Maski i home invasion

Data:
Ocena recenzenta: 6/10

Erin poznała Crispiana na studiach, był jej profesorem. Związała się z nim i po jakimś czasie postanowił zaprezentować ją rodzicom i rodzeństwu. Do dużego domu na odludziu przyjeżdżają wszyscy Davisonowie. Bogata i bardzo skłócona rodzina. Wątpliwą sielankę familijnego spotkania przerywa brutalny atak, podczas którego jeden po drugim giną kolejni członkowie rodziny. Ci, którzy pozostają przy życiu mają do obrony jedynie wyposażenie domu. Muszą zmierzyć się z gangiem zamaskowanych morderców, którzy zaczęli grasować w okolicy.

Bez wątpienia zaletą "Następny jesteś ty" jest scenariusz. Zachowanie bohaterów jest prawdopodobne, całość bardzo zgrabnie się domyka niepozostawiając niezakończonych wątków. Jednak najciekawsze w filmie Adama Wingarda jest odwrócenie niektórych schematów właściwych filmom grozy. Protagonistka (Erin) nie jest słodko uciekającym blond dziewczęciem, a twardą dziewczyną, która z powodu obsesji ojca całe dzieciństwo spędziła w obozie survivalowym. Siłą rzeczy nie tylko nie daje się łatwo zabić, ale też w pewnym momencie ona zaczyna przejmować inicjatywę, co powoduje zachwianie równowagi pomiędzy łowcą a ofiarą.

Pewien zawód sprawia obsada aktorska. Poza odtwórczynią głównej roli nikt nie zasługuje na jakiekolwiek wyróżnienie. W innym towarzystwie Sharni Vinson (Step Up 3d) pewnie nie cieszyłaby się moją sympatią, jednak już patrząc po nazwiskach odnosi się wrażenie, że mamy do czynienia z trzeciorzędnymi aktorami, skoro najbardziej znaną personą w tym towarzystwie jest Barbara Crampton. Znana miłośnikom Stuarta Gordona, oraz bardzo wytrwałym fanom "Mody na sukces" (jako była żona brata Erica Forrestera). Niestety działa tu zasada, że jakość aktorskiego rzemiosła odpowiada temu jak długo dana postać ma przeżyć, z jednym niechlubnym wyjątkiem w postaci A. J. Bowena, którego miny należą do rzeczy, o których wolałbym jak najszybciej zapomnieć.

Lekkim rozczarowaniem jest również brak wizualnego wyróżnika, jakiegoś obrazu, który zostanie w pamięci niezależnie od tego czy widz zapamiętał przebieg akcji. Taką rolę często odgrywały maski ("Piła", "Krzyk", "Nieznajomi"), twórcy wyraźnie odżegnywali się od pójścia tą drogą. Zależało im na tym, żeby maski wyglądały możliwie normalnie, jak te, które można kupić w sklepie. Jednak brak obrazu, do którego można by sprowadzić "You're next" kompensowane jest świetnym wyborem przewijającej się przez dużą część filmu piosenki. "Looking for the magic" autorstwa Dwight Twilley Band. To wesoły, pozytywny utwór stanowiący świetny kontrapunkt wobec brutalności wizji.

Adam Wingard pokazał, że warto czekać na jego następny film. Udało mu się sprawnie utrzymać napięcie i sprawić, że ani przez chwilę jego dzieło nie stało się nudne. Po scenie w piwnicy rozświetlanej stroboskopowym światłem, czy też sekwencji otwierającej film widać, że ma przebłyski talentu. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłości, pracując z lepszą ekipą, pokaże, że stać go na więcej.

"Następny jesteś ty" to nie obraz bez wad, jednak nie da się ukryć, że bilans zysków i strat jest dodatni. Film twórcy "V/H/S" stanowi przykład dobrej produkcji rozrywkowej, mimo że dość brutalnej (ocierającej się o gore), więc nie należy jej polecać widzom o słabszych żołądkach. Amatorzy odczuwania strachu w kinie powinni być zadowoleni. Adam Wingrad nakręcił pod pewnymi względami obraz daleki od doskonałości, jednak nie na tyle by pamiętać wyłącznie wady.

Zwiastun:

Czemu nie napisałeś, że to komedia?! :D I to być może najlepsza w tym roku.

No nie, "Królowie lata" to najlepsza tegoroczna komedia ;)

Może być, że najlepsza komedia lata. ;) W skali roku "You're Next" wygrywa. Wyszliśmy z seansu tacy uhahani, że głowa mała. A tak się bałam iść na to. :)

W ogóle nie lubię horrorów i się na nich nie za bardzo znam, więc wolałem przemilczeć to, że się można na nim pośmiać ;)

Uwaga, pozytywny feedback: miałeś rację. Faktycznie warto było czekać na następny film. :)

Ma się ten wieszczy talent ;)

Dodaj komentarz