Zero Dark Thirty (po polsku: Wróg Numer Jeden) - Kathryn Bigelow 2012

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Ten film wzbudza sprzeciw. Ten film wzbudza bunt. Przeciwko imperialistycznym zachowaniom Ameryki wobec krajów okupowanych i ich mieszkańców. Nie sądziłam, że mogłabym używać powyższej nomenklatury kiedykolwiek, ale jednak tak. Ten film wzburza na anty. I to w dużym stopniu. W ogromnym.
Np to: nie ma żadnych podstaw, aby sądzić, że znajdowały się tajne więzienia CIA w Gdańsku. Gdyby twórcy filmu napisali - tajne więzienie CIA, Polska, albo Europa Środkowa miałabym mniej pretensji. Gdzie jak gdzie, ale nikt nie chce, aby w takim kontekście na świecie kojarzyła się ludziom nazwa Gdańsk. Prawda?
Film bez cienia oceny etycznej czy moralnej pokazuje sceny tortur. Długie, okrutne i pokazujące wyniszczanie jednostek, co do których nie wiadomo na dobrą sprawę, czy posiadają użyteczne informacje. Nie pojawia się choć jedna postać, która ma tu 'zgryz', czy która sprzeciwia się metodom przesłuchań w jakimkolwiek momencie. To mój kolejny zarzut wobec filmu. Bo nawet jeżeli wiemy, że do scen podobnych dochodziło wielokrotnie - oczekiwałabym od twórców kina, jakiegokolwiek potępienia tego typu praktyk. To się nie pojawia, tego nie dostajemy. Otrzymujemy za to wielokrotne nieprzyzwoite żarty, czy lekkie podchodzenie do tematów, gdzie absolutnie nikomu nie powinno być do śmiechu. Niby miało to być ocieplenie klimatu filmu, ale mnie raczej przyprawiło o mdłości, w jak bardzo złym guście to jest przedstawione.
Co jeszcze? Np to, że domyślam się, że osoba, na której została wzorowana bohaterka świetnie włada językiem arabskim. Tu nagle przesłuchania odbywają się po angielsku, a gdy jedzie do Gdańska bierze ze sobą arabskiego tłumacza. Wątpię.
Zarzutów można by mnożyć. Przede wszystkim jest to pokaz amerykańskiej siły, bez poszanowania innego punktu widzenia. Straszne. Kolejny raz zastanawiam się, czy na pewno tak bardzo chcę znowu pojechać do kraju, który już ma moje odciski palców i jest w stanie "own me" (mieć mnie na własność) w taki sposób, w jaki agenci CIA mają na własność swoich więźniów. A właściwie jaka jest różnica. Niejednokrotnie zdarzało się, że aresztowano nie tego kogo trzeba, a amerykańscy żołnierze/agenci CIA nie mają czasu na pytania, na wyjaśnienia. To oni mają władzę. I nie wahają się jej użyć.
Ja odczytuję ten film jako sygnał wobec świata - to wam właśnie zrobimy, jeżeli ośmielicie się nam sprzeciwić. Nie czuję się z tym dobrze.

Zwiastun: