Kazirodztwo urojone [WFF 2010]

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

Ach, ten fiński humor! Jak on mi pasi! Wszyscy są bardzo poważni, milkliwi, nawet ponurzy, ale wygląda, jakby mieli lekką szajbę i przez to śmiać się chce.

Producentem tego filmu jest mój ulubieniec, Aki Kaurismäki. Reżyser Aleksi Salmenperä ma całkiem podobny do niego sposób myślenia o komedii, ale nie identyczny. We "Wszystko zostanie w rodzinie" mniej jest tej absurdalnej powagi, a więcej kina obyczajowego.

W zasadzie tylko ojciec rodziny, dobrze sytuowany sędzia, jest figurą sztywniaka, który zupełnie nie radzi sobie z emocjami i stara się je upychać pod dywan. Starszy syn ma tego już dosyć i zaczyna się buntować (młodszy jest jeszcze dzieckiem), ale to jeszcze nic - wkrótce w ich życiu pojawi się pociągająca córka z poprzedniego związku i atmosfera w domu się jeszcze bardziej zagęści. Młodzi zbliżają się do siebie instynktownie, a w purytańskiej głowie Mikaela natychmiast rodzi się podejrzenie, że to coś zdrożnego.

Sęk w tym, że być może to nawet jest niepokojące, ale w wieku Daniego i Tildy ani bunt, ani fascynacje erotyczne, ani przekraczanie ustalonych granic nie jest czymś dziwnym ani strasznym - to po prostu nieuniknione. Może przez chwilę Tilda w takim punkowym stylu sprowokowała chłopaka, ale z czasem staje się jasne, że łączy ich bliskość wyrzutków (jak u Marii Peszek w "Ćmach" - "śpijmy przytuleni jak dwoje szczeniąt którym zdechła suka"), może jakieś wyobrażenie wolności i miłości, ale niespecjalnie więcej. A za to nie grozi żaden paragraf, nawet jeśli komuś może się to nie podobać.

Mikael nie umie się w tym jednak połapać i brnie w paranoję, bo tylko to odziedziczył po własnym ojcu - obecnie milczącym starcu cierpiącym na Alzheimera. Trzeba być twardym, żeby nie przyzwyczaić się do porażki, "zawsze...", "nigdy..." - takie wielkie kwantyfikatory i stek komunałów niczego nie załatwią, ale sędzia nie ma innego odniesienia. Choć nie jest całkiem źle - na swój sposób zaczyna do niego docierać, że choć on sobie tego nie wyobraża, to są inne wartości w życiu, na które warto się orientować bardziej niż na perfekcjonizm. Na przykład tolerancja.

"Wszystko zostanie w rodzinie" to film jakiego się spodziewałem - ani lepszy, ani gorszy. Styl jest mi znany i w sumie go lubię, choć bardziej mi odpowiada metoda Kaurismäkiego, który w "Człowieku bez przeszłości" dodatkowo pokazał, że potrafi się wznieść poza czysty humor i podjąć poważniejsze, humanistyczne wątki. Ten obyczaj jest bardziej miałki i bardziej akcydentalny, ale przynajmniej ma wszystko czego trzeba, żeby nie zapomnieć, że to stuknięta komedia (chwilami klasycznie czarna!) i nie wpaść w ciemniejszy nastrój ani się nie nudzić.

Zwiastun:

Mi w tym filmie przypasowały jeszcze dodatkowo zdjęcia i scenografia - oszczędna ale precyzyjna jak u Bergmana. Kontrastowość zdjęć współgra z czarno-bializmem postaci, co w prawdziwym dramacie byłoby wadą - tu jednak, w czymś między dramatem a czarną komedią, jest zaletą.
Faktycznie film Aleksi Salmenperä nie ma tej uniwersalności co dzieła Kaurismäkiego, ale nie należy też marudzić - to porządny kawałek kina obyczajowego - trzyma w napięciu, śmieszy i prowokuje.

Fakt, scenografia całkiem fajna. Ale nie wiem, czy starszy syn i córka są tacy czarno-biali, mam wrażenie, że oni są realistyczni, zresztą wszyscy inni też - w przeciwieństwie do ojca, który jest karykaturalny (i dramatyczny przy okazji).

Dodaj komentarz