W mgnieniu oka - świat Waltera Murcha

Data:

Ta książeczka jest w zasadzie dość cienka i jeśli bym się spieszył, lektura zajęłaby mi dzień, ale że się nie przykładałem, to wyszły trzy. Niemniej i tak warto ją przeczytać, bo liczy się nie ilość tekstu, ale umiejętność budzenia skojarzeń.

Waltera Murcha poznałem przypadkiem na 23. Warszawskim Festiwalu Filmowym w 2007 r. No, nie osobiście, tylko poprzez film poświęcony jego pracy pod prostym tytułem "Murch". To typowy dokument w stylu "gadające głowy" - film stanowi skondensowany zapis doświadczeń i refleksji Murcha na temat sztuki montażu filmowego. Dosłownie "sztuki", ponieważ bohater niewiele przypomina biegłego rzemieślnika (którym skądinąd jest, o czym świadczą Oscary i oscarowe nominacje w kilku różnych technikach), tylko wizjonera i poetę obróbki skrawaniem. Kiedy się dowiedziałem, że napisał też książkę, nabrałem na nią wielkiej ochoty.

A w książce znalazłem właściwie tego samego bardzo ciekawego człowieka. To zapis wykładu z 1988 r. poprawiany i uzupełniany o dodatkowe materiały do roku 2001, co samo w sobie świadczy o solidnej zawartości, która z czasem wymaga tylko uzupełnień.

Murch posiada erudycyjną wiedzę, długie doświadczenie i ogromną wyobraźnię, dzięki czemu coś, co można by określić jako poradnik montażu, jest raczej opowieścią o kinie, o tym, jak wyczarowywać u widza pewne emocje. Bo to go interesuje najbardziej - w swoich wywodach przedstawia uproszczony wzór 6 istotnych elementów, gdzie wagę 51% przypisuje emocjom. To znaczy, że jeśli wszystkie pozostałe elementy są prawidłowe, ale brakuje emocji, to należy iść właśnie za nimi. Gdzie indziej z kolei porównuje montaż filmu do tańca, gdyż tak właśnie cieleśnie odbiera proces nadawania materiałowi odpowiedniego tempa, rytmu i kierunku.

Nie jestem nawet amatorskim twórcą filmów, o montażu nie mam więc praktycznie bladego pojęcia, a jednak refleksje Waltera Murcha do mnie trafiają. Potrafi znajdować niespodziewane związki między zjawiskami i sugestywnie je przedstawiać. Przykładem jest choćby tytułowe mgnienie oka - Murch zauważył kiedyś (inspirowany dodatkowo wywiadem z Johnem Hustonem), że dobry montaż odzwierciedla proces myślowy: mrugnięcie powiekami to chwila, w której człowiek naturalnie zamyka jakąś myśl, aby przejść do następnej. Nawet przeskakiwanie między niezwiązanymi obrazami pojmuje jako odzwierciedlenie snu. Do tego nawiązania do badań DNA, łowienia ryb i wielu innych spraw.

Książka ma charakter swobodnych notatek, impresji wokół głównego tematu, które Walter Murch dedykował głównie sobie i nawet na wstępie ostrzegł, żeby nie brać ich jako prawdy objawionej - jak Konfucjusz uważa, że każdemu potrzebne jest coś innego, dostosowanego do konkretnej osoby. Mimo oczarowania stylem warto o tym pamiętać zanim się zacznie stosować jego idee w praktyce, choć dla widza jest to raczej niegroźne. Tak czy inaczej Murch jest inspirujący, czego dowodem jest choćby agresywny, eksperymentalny montaż zastosowany w filmie dokumentalnym o nim.

Wrażenie zlepka potęguje druga część, poświęcona montażowi filmowemu w epoce cyfrowej, nazwana dla niepoznaki posłowiem. Tu Murch rozlicza szczegółowo zalety i wady systemów analogowych i cyfrowych, i jest to faktycznie rzecz bardziej dla profesjonalistów. Jednak i tu patrzy w znacznie szerszej, bo kilkudziesięcioletniej perspektywie. To znów było dla mnie interesujące, bo choć jasno wykłada problemy związane z cyfryzacją obrazu kinowego (w odróżnieniu od produkcji telewizyjnych), to jednak zdecydowanie widzi przyszłość właśnie w tej technice - serwując analogię do procesu przejścia od fresków do malarstwa olejnego.

Znakomite jest podsumowanie, w którym Murch wybiera się w złote czasy opery, obserwując jednocześnie larwalne stadium kina, a w dzisiejszych czasach triumfu kina widzi zapowiedź kolejnych wielkich zmian - być może poprzez świat gier komputerowych. Nie są to proroctwa, ale szukanie większych trendów w pozornie codziennych zjawiskach. Walter Murch wierzy głęboko, że o ile forma filmu może głęboko ewoluować, to pod spodem tkwi ludzkie pragnienie słuchania historii.

Książkę wydrukowano sporą czcionką, co pewnie ma ukryć przed przygodnym odbiorcą skromne rozmiary tekstu (świadomi odbiorcy i tak wiedzą, że nie ma to znaczenia), ale też czyni czytanie przyjemnym. Dziwi tylko obecność kilku ewidentnych literówek - w wydaniu IV polskiego tłumaczenia już dawno nie powinno ich być...

Poza tym rzecz jest faktycznie wciągająca i jeśli nawet nie poszerzy waszej wiedzy filmowej - czy to od strony warsztatowej, czy ciekawostek z realizacji kilku znanych dzieł kinowych - to na pewno rozciągnie filmową wyobraźnię.

Książkę "W mgnieniu oka. Sztuka montażu filmowego" Waltera Murcha otrzymałem od wydawnictwa Wojciech Marzec jako recenzent Filmastera. Stron: 164, Cena: 36 zł