Stoker

Data:

WUJ CHARLIE I ZABIJANIE

Nastał długo wyczekiwany czas podsumowań roku 2013. Spomiędzy dzieł startujących w wyścigu oscarowym, warto zwrócić  uwagę na rzeczy, które przemknęły po naszych ekranach w cieniu, a choć właśnie tam ich miejsce to znać je powinniśmy.

Jeżeli sięgniemy dalej niż do telewizyjnego sitcomu „Dwóch i pół” zaczniemy podejrzewać, że postać określana jako Wujek Charlie to tak naprawdę tkwiący w naszej podświadomości archetyp, który pojawia się w życiu bohatera, aby uwieść go złem. Cóż, twórcy serialu z Charliem Sheenem też to wiedzieli. Niezgorszy od nich pozostaje autor scenariusza „Stokera” -http://www.filmweb.pl/person/Wentworth.Miller">W title=" Wentworth Miller" href=" http://www.filmweb.pl/person/Wentworth.Miller">entworth Miller, zwany pięknisiem z Prison Break o nadprzyrodzonym IQ. Jego scenariusz kilka lat temu znalazł się na czarnej liście „10 najlepszych niezrealizowanych tekstów” (trzeba przyznać, że w tym Hollywoodzie mają cudowne wentyle bezpieczeństwa) aż trafił do rąk przybysza z Południowej Korei http://www.filmweb.pl/person/Chan+wook+Park-149485">Parka Chan-wooka. Kultowy już twórca właśnie przeprowadził się za ocean i odnalazł w tekście młodego scenarzysty odbicie własnych, mrocznych obsesji. Czy wiedział, że scenariusz to wariacja na temat filmu Hitchcocka „W cieniu podejrzenia” wciąż pozostaje dla mnie tajemnicą. Jeśli jednak wiedział – to nieszczególnie zaprzątał sobie tym głowę, aby nie stracić swego niepowtarzalnego stylu.

 stoker2

Fabuła obu filmów pokrywa się wraz z chwilą przybycia do miasteczka intruza Charliego o dość wampirycznym usposobieniu (spokojnie, tylko z ogólnego skojarzenia), który wykazuje szczególne zainteresowanie swoją bratanicą. W „Stokerze” wujkiem będzie go nazywać India (Mia Wasikowska), opłakująca właśnie tragicznie zmarłego ojca i patrząca z politowaniem na szukającą pocieszenia matkę (Nicole Kidman – wreszcie idealnie dopasowana). W rolę wuja wciela się znany z „Watchmenów” Matthew Goode, który znowu prezentuje się na tyle dobrze, że chyba czas zobaczyć go w normalniejszej i wiodącej roli (bo na razie to dla aktora szczęście w nieszczęściu). Familia Stokerów zdaje się naznaczona jakimś pierwiastkiem zła i rozbudzająca się dziewczyna będzie musiała zdecydować, komu i jak pozostanie wierna. Z jednej strony tajemniczy wujaszek chce uczynić z niej świadomą swoich pragnień kobietę i pozostaje jedyną szansą ucieczki z wiktoriańskiego domostwa, z drugiej zaś szekspirowskie wręcz wspomnienie ojca przypomina kto nauczył ją polować i osobliwie bronić się przed większym złem. Tylko czy świadomość samej siebie wiąże się w tym przypadku z seksem czy zabijaniem? Wbrew hitchcockowemu pierwowzorowi Wuj Charlie uczyni jednak wszystko by bratanica stała się wolna…

Choć wszystkie elementy są na swoim miejscu trudno nazwać to czymś, czego jeszcze nie widzieliśmy. A mimo to, ta historia niesamowicie płynie na ekranie. Zasługa tkwi w idealnym odmierzaniu elementów w scenariuszu Millera a u Parka w cierpliwości w kadrach. Mam spore wątpliwości czy to akurat „Grawitacja” powinna być określana mianem najciekawszego wizualnie obrazu roku, który właśnie się skończył. Co do wrażeń wyniesionych z kina… Nigdy nie byłem wszak dorastającą dziewczyną z poczuciem bycia nadczłowiekiem, ale Bóg mi świadkiem, dzięki Parkowi nigdy nie będę już bliżej tego uczucia. Szekspirowskie z ducha, hitchockowe z formy, klasyk z miejsca.