O oczach Julii

Data:
Ocena recenzenta: 5/10

Nie lubię horrorów. Nie lubię się bać bezsensownie, a oglądając dreszczowce mam wrażenie, że twórcy filmu chcą mną manipulować na siłę. Do tego jeszcze „Krzyki” Cravena bezpowrotnie zrujnowały dla mnie ten gatunek, dlatego też jeśli już odpalam jakiś straszny film, to muszę mieć ku temu dobry powód.

Dla „Oczu Julii” Guillema Moralesa zrobiłam wyjątek głównie dlatego, że część ekipy robiącej ten film ma na koncie nieźle zrobione rzeczy: „Labirynt fauna”, „Habitacion de Fermat” czy „Sierociniec”. Spodziewałam się więc porządnej rozrywki na poniedziałkowy, deszczowy wieczór. No cóż, nie wyszło.

Być może to chodzi o mnie. Być może „Oczy Julii” są wielkim hołdem złożonym horrorom i thrillerom jako gatunkom filmowym a ja, profanka, nie zorientowałam się. Jak dla mnie jest to zwyczajny film opierających się na ogranych schematach. Mamy przestraszoną blondynkę, tajemnicze zgony, wielki, pusty dom, burze, bieganiny z nożem czy niewidomych przypominających odrobinę zombie. Wyłapałam też coś, co może być uznane za odwołania do dwóch starych filmów: „Doczekać zmroku” i „Psychozy””, choć może po prostu mój przeżarty filmami mózg szuka powiązań tam, gdzie ich po prostu nie ma. Jednak nawet jeśli twórcy filmu świadomie chcieli nakręcić film mocno inspirowany klasyką kina z dreszczem, to trochę za mało, żeby film był dobry. Tym bardziej, ze scenariusz wygląda tak, jakby pisały go dwie osoby, które na dodatek zgubiły swoje numery telefonu. Początek jest mroczny, nie wiadomo, o co tak naprawdę chodzi i komu wierzyć. Druga połowa jest dosłowna, nie pozostawia pola do namysłów, idzie w kierunku totalnej sztampy. I przez to film sporo traci.

Oprócz powyższych skarg i zażaleń nie mam chyba żadnych „ale” do filmu. Chyba tylko to, że nie zapada on w pamięć. Nie potrafię zanucić melodii, aktorów (oprócz Lluisa Homara) nie rozpoznam za parę miesięcy w innych filmach, a za jakiś czas nie będę pamiętać nic oprócz tego, że jakaś blondynka w czasie burzy biegała boso po pustym domu.

To chyba nie świadczy zbyt dobrze ani o filmie, ani o ekipie, która go zrobiła, prawda?

Zwiastun:

No, nie świadczy. :) Nawet zwiastun jest zniechęcający - rozedrgany i hałaśliwy. Dlatego w końcu się na "Oczy" nie wybrałam, chociaż horrory w zasadzie lubię.

Może chodzi o to, że w dziedzinie straszenia w ogóle trudno o coś oryginalnego. Najlepiej chyba radzą sobie dzisiaj z tym Azjaci.

A "Krzyki" dlaczego Ci się nie podobały? To slashery, ale wyjątkowe, bo autotematyczne, a to niecodzienne. :)

miałam nadzieję, że Hiszpanie też potrafią robić dobre horrory, ale się zawiodłam, jak widać na załączonym obrazku.

co do "Krzyków" to zdanie w recenzji mi nie wyszło:(: podobały mi się, nawet bardzo, ale były na tyle autoironiczne, że teraz po prostu pewne rzeczy mnie nie straszą, a nawet rażą, bo wydają mi się totalnie banalne.

Dodaj komentarz