Zabawna historia

Data:

No i wreszcie się wyedukowałam. Już wiem, kim jest Baz Astral, Chudy i Niegodziwy Generał Golonko. A najlepsze jest to, że im dalej w las, tym zabawa robi się przedniejsza.

Zaczyna się niewinnie. Stara, ale za to ulubiona zabawka, czyli kowboj Chudy robi się zazdrosna o nową zabawkę - Baza Astrala. Wychrzania go niby przypadkiem, a potem musi ratować, przez co sam wpada w kłopoty i przy okazji zaprzyjaźnia się z nim - słowem: cudna historyjka z morałem, o tym, jak to nie należy być wrednym i lekcja tolerancji z przymrużeniem oka, że "nowych" (czyt. innych) nie trzeba się bać. A przy okazji mamy epizodzik rodem z horroru i możemy pooglądać cały wachlarz zabawek z doklejonymi osobowościami, serwującymi trapiące teksty często z podtekstem. Bredzę? Dalej będzie jeszcze lepiej!

Pierwsza część historii opowiedzianej w "Toy story" to zaledwie preludium do mrożących krew w żyłach pościgów i pojedynków, które obejrzymy przy okazji "dwójki" i "trójki".

W dwójce Chudy znów wpada w tarapaty, po tym jak zostaje skradziony przez niecnego kolekcjonera starych zabawek. Na ratunek spieszy mu Baz Astral z grupą "przeciętnych inaczej" u boku, a przy okazji wesoła ekipa zostaje powiększona o kilka dodatkowych egzemplarzy. Rozstrzygnięta też zostaje ostateczna walka dobra ze złem - skrojona tu iście na miarę "Gwiezdnych Wojen".

Jeśli myślicie, że to już koniec, to przed wami ostateczny finał w postaci części trzeciej, w której przebąkują nuty melodramatu (takiego z Meryl Streep i Dustinem Hoffmanem najlepiej). Bo oto właściciel zabawek dorasta i wybiera się na studia, a Chudy, Baz i reszta trafiają do przedszkola...

Łza nie ma szans się w oku zakręcić - no chyba, że ze śmiechu. Chociaż można teatralnie chlipnąć sobie na wielki finał, bo w końcu happy end musi być - przecież to bajka dla dzieci, co nie?

gratuluję, mi nie udało obejrzeć się wszystkich 3 części

Dodaj komentarz