Kino expoitation i balet

Data:

Tytułem wstępu chciałem tylko nadmienić, że Czarny Łabędź bardzo mi się podobał i jak wielu poprzedników jest skazany na ten sam los - nigdy więcej go już nie obejrzę. Pytanie zatem brzmi, czy jest to kino podobne Szóstemu Zmysłowi, którego dramatyczny koniec przekręcał wszystkie nasze wyobrażenia o 180 stopni i zostawiał nas ze szczęką na podłodze? Otóż nie. Dlaczego? Ponieważ wyposażony w o wiele lepszą formę Czarny Łabędź jest filmem po prostu gorszym. Nie chcę jednak, aby źle mnie zrozumiano. Filmy to przede wszystkim różniące się od siebie, ale z drugiej strony czyż pewne uniwersalne prawa i techniki nie determinują czy film jest faktycznie fajny czy nie? Szósty zmysł korzysta z tych technik doskonale, gdzie Czarny Łabędź delikatnie przesadza zmierzając w stronę niepotrzebnego naturalizmu.

Czarnego Łabędzia ogląda się naprawdę dobrze, jako przedstawiciela exploitation movie - czyli kina, które epatuje przede wszystkim formą (często makabryczną), ale jest pozbawione treści. Bo takie właśnie jest nowe dzieło Aronofsky'ego - zupełnie pozbawione treści. Jeżeli po seansie pozostawia w nas jakieś pytania, to tylko te proste i banalne, które zadajemy sobie po Incepcji czy Avatarze. To kino bogate w formę, ale ot proste, nieskomplikowane, nakierowane tylko na dostarczanie widzowi wykalkulowanych i banalnych (choć nie mówię, że zbędnych) bodźców emocjonalno-wizualnych. Narracja stoi na bardzo wysokim poziomie, a gra aktorska jest więcej niż zadowalająca. Oglądając ten film nie sposób nie przypomnieć sobie Wstrętu i Lokatora Romana Polańskiego. Czarny Łabędź stanowi swoistą syntezę obu filmów, ale niestety tylko w warstwie fabularnej. Seanse obu wspomnianych filmów dostarczają podobnych wrażeń co nowe dzieło Aranofsky'ego, ale pozostawiają również widza w stanie głębokiej zadumy.

Lokator jest kinem swoistym, gdyż zaraz po jego obejrzeniu ma się wręcz ochotę obejrzeć go po raz drugi. Niestety w tym kontekście Czarny Łabędź wypada blado.
Dużo złego powiedziałem na temat tego filmu, ale nie dlatego, że uważam go za zły film. Po prostu mam z czym porównywać i z tego porównania wypada słabo.