Agora: Cykle wokół cykli

Data:
Ocena recenzenta: 6/10

W jednej z wczesnych scen 'Agory' niewolnik prezentuje drewniany model układu słonecznego według Ptolemeusza (ten w której pierwsze 7 planet z wyjątkiem ziemi oraz księżyc poruszają się po okręgach, których środki z kolei poruszają się wokół Ziemi). Padają wtedy słowa 'cykle wokół cykli' (circles upon circles), i jest to komentarz, który można zaaplikować do całego filmu.

Protagonistka hypatia zajmuje się właśnie badaniem krzywych stożkowych, a jednym z głównych wątków filmu stanowią jej próby znalezienia lepszego (czyli piękniejszego, prostszego) modelu układu słonecznego. Tło historyczno-polityczne i drugi wątek z kolei stanowi rosnąca potęga chrześcijaństwa. Zostaliśmy już przyzwyczajeni do kojarzenia pierwszych chrześcijan w Imperium Rzymskim jako ofiar rzucanych lwom na pożarcie, i rzeczywiście, jest to porządek pamiętany przez wielu starszych obywateli w filmie. Tutaj koło obraca się o 180 stopni, chrześcijanie znajdują się na górze i to oni z kolei prześladują innowierców. Wzorzec odwracania sytuacji powtarza się również na niższym szczeblu, tak że ludzie, których los leżał w rękach innych, później sami od nich zależą.

Bohaterowie rozdarci pomiędzy wiernością swoim przekonaniom a zapewnieniem sobie przyszłości, zmuszeni decydować między dobrem publicznym a prywatnym, znajdujący się w sidłach niemożliwej miłości, czy wreszczie ścigani przez fatum znanego z historii zakończenia - jest tu ewidentnie potencjał na dobrą tragedię. Gdy do tego dodamy świetny warsztat techniczny, powinien wyjść świetny film kostiumowy.

Niestety, oglądając 'Agorę' nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że cały film został zrobiony według podręcznika dla studentów drugiego roku reżyserii. Owszem, podobał mi się obraz kwitnącej Aleksandrii, ale został przeprowadzonyw sposób do bólu sztampowy. Muzyka jest taka sama jak w większości produkcji, z motywem wykorzystującym przeciągłe rzępolenie by wzbudzić melancholię i smutek u widzów. Żałość. Niełatwo jest opowiedzieć historię, której przebieg słuchacze już, przynajmniej w ogólnym zarysie, znają. Dlatego tak ważna jest dbałość o szczegóły, ciekawe postacie drugoplanowe. Tutaj niestety wszystko narysowane jest grubą kreską od linijki. Dawno w kinie nie miałem ochoty komentować na głos i przewidywać, co się zdarzy, nawet na Avatarze, a to nie świadczy dobrze o filmie.

Zwiastun:

Rzępolenie i zawodzenie niekiedy, co do muzyki to pełna zgoda :)

Ozdobienie filmu wątkami drugoplanowymi mogłoby osłabić efekt - "Agora" to film z tezą, ma być przede wszystkim wyrazisty. Poza tym sama ta historia porusza tyleset tematów, że zupełnie nie brakowało mi czegoś jeszcze.

Konstrukcja postaci jest mniej więcej na podobnym poziomie, co w "Gladiatorze" - każdą można określić jednym-dwoma przymiotnikami. Ewentualna różnica polega na tym, że "Gladiator" to monumentalny film rozrywkowy, a "Agora" koncentruje się bardziej na przesłaniu, dlatego postaci to raczej personifikacje postaw i zjawisk. Ale może dorabiam ideologię.

Nie jestem też całkiem pewna, czy Hypatia to powszechnie znana postać. Każdy może na wstępie domyślić się, jak się ta historia skończy, ale nie wiem, czy tak wielu ludzi przychodzi z tą wiedzą do kina.

>Ozdobienie filmu wątkami drugoplanowymi mogłoby osłabić efekt - "Agora" to film z tezą, ma być przede wszystkim wyrazisty.

Która była już wielokrotnie dowodzona. A film ma tym większy wpływ na widza, im bardziej zależy mu na bohaterach. Sztampowe sytuacje i dialogi bardziej mnie bawiły swoją nieporęcznością niż zbliżały do ich problemów.

>Konstrukcja postaci jest mniej więcej na podobnym poziomie, co w "Gladiatorze"

I dlatego oba mają u mnie taką samą ocenę :)

> Nie jestem też całkiem pewna, czy Hypatia to powszechnie znana postać.

Fakt. To przypadek, że akurat uczyłem się historii matematyki :)
Film naprawdę może się podobać, ale moim zdaniem bardziej krytyczny widz może się na nim srogo zawieść - jak ja.

Postaci w filmie są niestety skonstruowane bardzo prosto, brak większych emocji, nawet uczucie do głównej bohaterki dwóch konkurentów jest ledwie zakreślone. Spodziewałem się dyskusji autora z historią, a dostałem garść wyświechtanych banałów. Szkoda, moim zdaniem zmarnowany potencjał bardzo skądinąd ciekawego momentu w historii. Dodatkowo film składa się właściwie z dwóch różnych historii, co nie przysłużyło się narracji opowieści.

To, że postacie są naszkicowane grubymi nićmi to jedno, jest sporo dobrych filmów z jednowymiarowymi bohaterami. Gorzej, że gdy reżyser chce coś przekazać, za każdym razem idzie na łatwiznę.

Dodaj komentarz