Bełkot wczasowicza

Data:
Ocena recenzenta: 10/10

Są piękne okoliczności przyrody. Plusk wody. Koszyki pękają od słodkich malin. Leżaki wręcz płoną od promieni słonecznych. W ręku lornetka szuka drogi na Ostrołękę. Same dłużyzny.

Brak musztardy, a kiełbasa stygnie na talerzu. W tle słychać warkot silnika "Neptuna". Czy starczy mi kredy, żeby zbluzgać kaowca w ubikacji? To krętacz najprawdziwszy i w dodatku ciągle zmusza do tych ćwiczeń na pokładzie, a przecież malowidła holenderskie są znacznie ciekawszym sposobem spędzania czasu.

Rzucam dziurawe koło ratunkowe. Po co oni śpiewają te piosenki miłosne? Przecież kapitan i tak się nie zna na muzyce, a szczególnie nie chodzi na filmy polskie do kina. Może zróbmy zebranie, albo lepiej nie , bo nie ma czarnych kulek. Idę pograć w dupniaka.

Atmosfera gęstnieje. Boli mnie śledziona. Które łóżko wybrać? Po lewej ręce mam przecież wędkę. Nucę sobie starą melodię, która chodzi mi po głowie przez reminiscencję. Ktoś krzyczy o jakimś kluczu. Ja tam kajuty nie zamykałem, więc nie mam pojęcia co się z nim stało. Cisza. Zaraz będzie wieczorek poetycki.

Tanie bilety były, ale i tak wszedłem służbowo. Lepiej będzie wydać te pieniądze na jakiś film zagraniczny. Nuda. Idę zapalić. Palenie jest niezdrowe, ale tak robią aktorzy amerykańscy. Pstryknę zorką jakąś fotke okolicznościową. Oni wszyscy tak skaczą i biegają, a potem nikomu nie chce się na zebraniu gadać.

Herbata wystygła. Jakiś facet żali się, że jest sam i ma depresję. Powinien napić się piwa, chociaż ciężko je kupić, bo bufet zawsze zapchany. Susza robi wielkie spustoszenie w skrzynkach. Ktoś głośno parsknął paszczą, że się ściemnia. Pewnie ma rację, bo jakiś gość biega w masce ropuchy, a przecież to nie pokazy mody którymi gardzę.

Gdzie ten Kluczbork?...

Zwiastun: