LGTB: It's consuming me

Data:

Film może pokazywać emocje. Dobry film powinien wzbudzać emocje. Niemiecki reżyser Kai Staenicke (rocznik urodzenia 1986) potrafi w krótkometrażówce „It's consuming me” połączyć obie opcje. Początek filmu tego nie zapowiada.

Czarny ekran stopniowo rozjaśnia się ukazując tajemniczy ciemny leśny krajobraz. Na środku polany stoi olbrzymie bezlistne drzewo, w którego gałęziach kryją się ptaki, słychać wyraźnie ich krakanie. U stóp siedzącego pod drzewem chłopca obok starego czerwonego aparatu telefonicznego leży martwy ptak o nakrapianych piórach. Dźwięk dzwoniącego telefonu zakłóca ciszę, a po podniesieniu słuchawki rozlegają się słowa „the thought of you is consuming me”. Scena wydaje się absurdalna – kabel telefoniczny gubi się gdzieś w ciemnym podszyciu, głos nie dochodzi z telefonu, lecz jakby zza ekranu, w zaistniałej sytuacji nie ma żadnego realizmu. Jednak dalszy ciąg układa się w logiczną całość.

Przez trzy minuty widz obserwuje szybko zmieniające się ujęcia ilustrujące padające słowa, a podkład muzyczny przypomina wideoklip. Tekst jest liryczną recytacją określającą widoczną na ekranie postać młodego mężczyzny, który jest bez wątpliwości osobą obdarzaną uczuciem przez chłopca. Określenia są czasami przeciwstawne (czułość – brutalność, siła – słabość, ciemność – światło, pokój – wojna, piękno – szpetota, prawda – kłamstwo), ale przedstawiane na ekranie zachowania mężczyzny są niemal wiernym odzwierciedleniem padających słów. Widz nie ma wątpliwości co do prawdziwości opisu ani uczuć chłopca.

Montaż scen składających się na film jest niezwykle staranny. W ciągu trzech minut na ekranie dzieje się znacznie więcej niż w niejednym pełnometrażowym filmie fabularnym. Jednocześnie ważniejsze fragmenty zaakcentowane są dodatkowymi elementami.

Pierwszym z nich są powtórzenia słów. Ten sposób akcentacji dotyczy początku i końca filmu tworząc jakby spinającą klamrę, jednak inaczej brzmi zdanie budujące tą klamrę w różnym odstępie czasowym. Pierwsze słowa („the thought of you is consuming me, whereever I am, whatever I do”) przenoszą widza z nierealnej scenerii baśniowego lasu do świata realnego, zaś końcowe („the thought of you is consuming me, it was never mind, it will never be”) ukazują nierealność myśli narratora. Oprócz tej klamry jeszcze dwukrotnie słychać powtórzenia – pierwsze z nich to „your cock”, drugie „your boyfriend”.

Drugim ważnym elementem jest umieszczenie słów na planszy. Kiedy głos z offu wymawia słowa „your force”, widoczny na ekranie młody mężczyzna trzyma planszę z napisem „I'm a force when we're together”.

Warto zwrócić uwagę na skojarzenia, które nasuwają się gdzieś w podświadomości. Tajemnicza sceneria ciemnego pustego lasu ze złowieszczym krakaniem ptaków i wyraźny czerwony kolor telefonu przypominają baśń o Czerwonym Kapturku i mogą być metaforą dobra i zła. Poza tym każdy wers recytowanej poezji ukazujący stan fizycznego i emocjonalnego upojenia oraz pragnienia dzielenia wewnętrznego niepokoju i posiadanych demonów z ukochaną osobą przypomina utwór „Maybe” łotewskiej grupy Brainstrom z 2003 roku. Tam również istniała akcentacja fragmentów tekstu:
"Maybe we could divide it in two 
Maybe my animals live in your zoo 
Maybe I'm in love with you".
Warto pamiętać, że w 2003 roku zespól Brainstrom grał jako support na koncercie Rolling Stones w Pradze. Przypomina to fakt, że reżyser „It's consuming me” w 2008 roku ukończył studia filmowe oraz w tym sam roku współpracował z Michaelem Haneke przy nagrodzonym Złotą Palmą w Cannes filmie „Das Weisse Band”.

Kai Staenicke stworzył dzieło wyjątkowe, bardzo dobrze wyreżyserowane, zagrane, sfilmowane i zmontowane, ze starannym podkładem muzycznym, określone jako „sexual and romantic obsession presented as stream-of-consciousness”. Taki film niekoniecznie zwróci uwagę widza mainsteamowego, ale na pewno nie pozostanie niezauważony przez zwolennika kina nowohoryzontowego pozostawiając go wyjętym ze strefy własnego komfortu. Doświadczenie takiego wrażenia nie da się łatwo zapomnieć.

http://www.kaistaenicke.com/it-s-consuming-me/

Zwiastun: