Każdy ma dwa oblicza

Data:

W ostatnich latach rozprawa sądowa kojarzy się przede wszystkim z produkcjami pokroju „Sędzi Anny Marii Wesołowskiej”, a przecież w historii nie brakowało filmów wybitnych, których akcja w mniejszym lub większym stopniu toczyła się na sali rozpraw. Wśród tych artystycznych perełek swoje miejsce znalazł również „Lęk pierwotny”.

Martin Vail (Richard Gere) jest ekspertem od wygrywania spraw beznadziejnych. Swoich klientów skutecznie chroni przed pudłem mimo przekonania o tym, że zdecydowanie powinni do niego trafić. Kiedy nadarza się okazja pomnożenia sławy w szykującym się głośnym procesie, Vail bez większego zastanowienia bierze sprawę podejrzanego o brutalne morderstwo na arcybiskupie Chicago, Aarona Stamplera (Edward Norton).

 primal-fear

Sprawa pozostawia oczywiście wiele niejasności, jednak żadna racjonalna przesłanka poza niewinnym wyrazem twarzy oskarżonego, nie jest w stanie podważyć winy Stamplera. Martin oczywiście tejże naiwnej przesłance z czasem ulega i po raz pierwszy szczerze zaczyna wierzyć w niewinność swojego klienta. Scenariusz „Lęku pierwotnego” nie ogranicza się do samej rozprawy sądowej. Vail na własną rękę próbuje dociec prawdy odkrywając całą otoczkę dokonanego morderstwa z grzeszkami samego arcybiskupa na czele. Ostrożne dawkowanie sesji ze Stamplerem przypomina te odbywane przez Clarice z Hannibalem Lecterem w „Milczeniu Owiec”. Czy chemia duetu Gere – Norton jest równie silna jak ta, która łączyła Jodie Foster z Anthonym Hopkinsem?

 prim8

Gere w swojej roli wypadł naprawdę nieźle, ale weteran komedii romantycznej musiał być nie lada zaskoczony, gdy okazało się, że młodziutki żółtodziób całkowicie kradnie mu show. Wszystkich starych wyjadaczy planu filmowego Norton dosłownie rozłożył na łopatki – lepszego debiutu w Hollywood nie można było sobie wymarzyć. Znakomity potencjał do aktorskiego popisu dawała zresztą wyjątkowa złożoność postaci Aarona Stamplera. Norton świetnie operuje gestem i mimiką, jego gra jest pełna emocji, ale co najważniejsze jest przy tym wszystkim bardzo naturalny. Gere prezentuje się przy nim jak zwykły, acz bardzo solidny rzemieślnik. Z racji, że Hollywood lubi zakrapiać swoje filmy większym lub mniejszym związkiem chemicznym damsko-męskim również i tu nie mogło zabraknąć takowego. Naprzeciw Vaila, w roli oskarżyciela Stamplera, staje więc jego dawna miłość -Jannet Venable. Laura Liney, choć podobnie jak Norton nie miała zbyt wielkiego doświadczenia na planie filmowym, to trzeba przyznać, że stworzyła naprawdę udaną kreację zimnej i wyrachowanej kobiety sukcesu.

„Lęk pierwotny” wypada znać choćby ze względu na znakomity debiut Edwarda Nortona. Druga połowa lat 90 obfitowała w znakomitą ilość hitów. Nie da się ukryć, że film trochę tonie w tej smakowitej erze kina, ale czy to źle? Obecna posucha w Hollywood może jedynie skłonić nas do cofnięcia się w czasie i nadrobienia ewentualnych zaległości – a jest w czym wybierać! Jeśli ktoś „Lęku pierwotnego” jeszcze nie miał okazji obejrzeć, powinien nadrobić to koniecznie, bo jak przystało na dobry thriller, trzyma w napięciu do samego końca.