Erratum (2010)

Reżyseria: Marek Lechki

Michał prowadzi dostatnie, poukładane życie. Ma żonę, syna, ładne mieszkanie. Pracuje w dużym biurze rachunkowym. Właśnie trwają przygotowania do komunii syna. Michał chciałby wziąć parę dni urlopu, jednak szef prosi go, aby pojechał na wybrzeże - do miasta, z którego Michał pochodzi, odebrał mu sprowadzone ze Stanów auto i od razu wracał. (WFF)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Piękne zdjęcia utrzymane w niepokojącej szaro-niebiesko-zielonej kolorystyce, nastrojowa muzyka i multum emocji, ale bez patosu czy ckliwości. Niezła rola Kota, uroczy piesek, nieszczęsny łabędź, pechowy bezdomny, nieprzystępny ojciec (rewelacyjny Ryszard Kotys), poczciwy mechanik, dobroduszny policjant, wierny przyjaciel (świetny Tomasz Radawiec), obrotni kradzieje roweru i swojski staruszek z dwururką. „Chcecie jabłka?” „Chcemy!”. I więcej takich dobrych polskich filmów jak „Erratum” poproszę.

Bardzo dobry film. Jedna z dwóch najlepszych jak dotąd ról w wykonaniu Tomasza Kota (pierwsza to 'Skazany na Bluesa').
W filmie zostały ukazane dwie historie relacji między ojcem a synem. Michał wraca w rodzinne strony z zadaniem przywiezienia auta dla swojego szefa. W wyniku nieszczęśliwego zdarzenia zostaje tam na dłużej. Prowadzi małe dochodzenie w sprawie pewnego bezdomnego...

Przypadkowy powrót w rodzinne strony staje się pretekstem do oczyszczającego spotkania z przeszłością. Historia krótkiego, czasoprzestrzennego zawieszenia Michała jest lekka, dowcipna, fajne pozycjonująca się gdzieś między kinem naturalistycznym a realizmem magicznym. Szkoda, że zabrakło bardziej wyrazistego bohatera, choć Tomasz Kot naprawdę robi, co może. Mimo to film jest całkiem udaną, polską adaptacją klimatów kina z Sundance, w tym też trochę uwielbianego przeze mnie nurtu mumblecore.

A jak się ma ten film do wcześniejszego "Mojego miasta" Lechkiego? Tamten mi się podobał, był bezpretensjonalny, takie czeskie kino po polsku. No i powstał w 2002 roku, co może sugerować, że Lechki jest światowym prekursorem "mumblecore" ;)

Hehe:) nie widziałam tamtego filmu, natomiast żałuję, że jednak nie poszłam na "Erratum" przed "Czarnym" Matwiejczyka, bo miałabym niezły oręż w udowadnianiu, jak słaby był tamten film, bo w sumie są tematycznie dość podobne. Lechki na pewno reżyser do bacznego obserwowania.

Bardzo współczesny, wzruszający, dobrze zagrany. Męczące "nieostre" ujęcia

Polskie kino, ale jakby niepolskie. Gorzka opowieść o życiu z lekką nutką optymizmu w bardzo, ale to bardzo skandynawskim stylu. Genialny Kot, zdecydowanie jego rola życia. Film zrobiony bardzo profesjonalnie, przede wszystkim świetne zdjęcia. Ogląda się dobrze, chociaż reżyser posługuje się prostymi środkami. W końcu nieprzegadany polskim film, dialogi są oszczędne ale treściwe. Jak dla mnie to mocne 8/10, chyba nie oglądałem tak dobrego polskie filmu od czasów Pręg.

mimo wszystko udany film.
przymierzam się do napisania recenzji ale w ogóle mi nie wychodzi. zjawiskowy precyzyjny obraz, ale to nie wystarczy, czegoś brakuje.
cytując Iwonę Kurz, ten film to 'pół kroku' do wielkiego kina.

Bardzo poetycko opowiedziane losy młodego księgowego. Cały film trwa jakby w opowieści z doskonałymi zdjęciami i wspaniale dopasowaną muzyką. Zastanawiałem się czym wyróżnia się dobry film? Według mnie chyba tym że wzbudza emocje i nakłania do refleksji. Erratum właśnie takie jest, więc.... zapraszam do kin!

Może jeszcze nie jest za późno?...

Pod względem aktorskim (Kot), muzyki i samych zdjęć - wspaniały. Dokładnie tak, jak już ktoś powiedział - nie w polskim stylu. Fabuła? Nie wiem, czegoś mi brakowało. I drażniło mnie to, że akcja wcale tak naprawdę nie działa się w Szczecinie.

Świetny. Bardzo "polski". Może trochę za bardzo. Doskonałe, wysmakowane zdjęcia. - Spokojna, leniwa opowieść o szukaniu zgody z samym sobą. - Gdyby trochę podrasować lekkość, wyszłyby z tego nawet "Sztuczki", czy coś w rodzaju "Dróżnika", a tak wyszło trochę za ciężko jak na w miarę lekki temat. Ale zdecydowanie pozycja warta obejrzenia.

Najbardziej podobała mi się końcowa scena "dialogu przez drzwi" syna z ojcem.

Najlepszy film Kota od czasu Skazanego na Bluesa

Absolutnie takiego polskiego kina szukam. Mądre, wyważone, pięknie nakręcone. Wypas.

Mogę z czytym sumieniem powiedzieć, że to dobry film, ale chyba niestety tylko dobry. Dziwię się, że reżyser nie zdecdował się wprowadzić retropekcji. Dodałoby to filmowi dynamizmu i klimatu, a tak to do końca nie wiadomo, o co chodzi. O ile w wypadku syna bezdomnego wzytko ok. , bo ta tajemnica ma swoje uzasadnienie, o tyle w ogóle nie rozumiałem, o co chodzi Michałowi, dlaczego nienawidzi ojca. Czy tylko za śmierć matki? Rozliczenie rozliczeniem, ale z czego? Rola Kotysa na plus - Paździoch po raz kolejny udowadnia, jak świetnym jest aktorem.

verdiana
bartje
AgaL
alanos
Szklanka1979
MureQ
jakilcz
hrabalka
agryppa
FoolCanBeKing