Spokojny słoneczny dzień. Fale morskie kołyszą się miarowo. Na cmentarzu położonym nieopodal brzegu pojawia się mężczyzna i kobieta. Ona potyka się i upada, a on spieszy jej na pomoc. Odtąd nie ma już odwrotu, są na siebie skazani. On staje się jej nauczycielem, trucicielem i fotografem jej tajemnic, a odurzana wyciągiem z pewnej rośliny kobieta - jego obsesją.
Tę surrealistyczną przestrzeń, ujmowaną w pięknych malarskich zdjęciach Waltera Carvalho, wypełniają nieoczekiwane lekcje erotyzmu, zwierzęca namiętność i fanatyczna nienawiść. Júlio Bressane, twórca Filmu miłosnego (pokazywanego na 8. festiwalu ENH), zainspirowany dwoma opowiadaniami autorstwa Machado de Assis (Um Esqueleto oraz A Causa Secreta) stworzył świat przesycony duszną atmosferą i seksualnym napięciem, eksplorujący pogranicza norm etycznych i estetycznych. Film miał swoją światową premierę na ubiegłorocznym festiwalu w Wenecji. (ENH9)
Czemu miał służyć ten film? Czy chodziło o definiowanie granic perwersji? A może chodziło brak pomysłu na całość?
Szkoda czasu.
Druga porażka festiwalowa. Seksualnego napięcia nie stwierdziłem. Było raczej surrealistycznie, ale też nudnawo i (chyba) bez treści. Piękne zdjęcia nie wystarczą żeby sprzedać takie kino...