Akademia pana Kleksa (1984)

Reżyseria: Krzysztof Gradowski

"Witajcie w naszej bajce". Te właśnie słowa piosenki prowadzą 10-letniego Adasia Niezgódkę w zaczarowany świat panabrzechwowych fantazji. Pan Kleks to nie tylko nauczyciel, ale i czarodziej. W najzwyklejszych, najbardziej codziennych czynnościach potrafi dostrzec coś cennego, pasjonującego i pożytecznego. Nudną codzienność przenieść w świat baśni. Tam, gdzie niewyobrażalne staje się możliwe, a nawet zwyczajne. I tak, z szarego podwórka Adaś Niezgódka zostaje przeniesiony do Akademii Pana Kleksa. Poznaje postać tajemniczą i niebezpieczną. To fryzjer - Filip Golarz. Poszukując guzika z czarodziejskiej czapki doktora Paj-Chi-Wo, Adaś przypadkowo odkrywa tajemnicę Filipa Golarza. Od momentu premiery w 1984 r. film Krzysztofa Gradowskiego stał się niezaprzeczalnym przebojem, a Pan Kleks idolem młodej widowni. W ciągu roku obejrzało go 14 milionów widzów. Krzysztof Gradowski, człowiek-instytucja, 10 lat przygotowywał dokumentację. Napisał scenariusz, teksty większości piosenek. Jest autorem niektórych projektów plastycznych. "Akademia Pana Kleksa" za sprawą muzycznej czołówki Andrzeja Korzyńskiego pełna jest aluzji do "Gwiezdnych wojen". Czasem przypomina angielskie Muppetty, czasem zaś nawiązuje do klasycznej baśni w stylu braci Grimm czy Andersena. Jak w każdej bajce jest tu odwieczna walka Dobra ze Złem. I jak w każdej bajce dydaktycznie Dobro wygrywa. (filmpolski.pl)

Obsada:

Pełna obsada

Wilków nie da się zapomnieć. Film magiczny ze względu na wspomnienia. Zawsze sercu będzie bliski :)

Pana Kleksa oglądałam z wypiekami na twarzy. Film odbieram jako połączenie musicalu i horroru (historia z wilkami goniącymi jednego z bohaterów).

Fronczewski to idealny pan Kleks a Niemczyk jako golarz Filip jest złowrogi. Udany film dla dzieci, tylko nie wiem, czy się czasem trochę nie zestarzał...

Nie pamiętam jak tam było z aktorstwem (chociaż przy takiej obsadzie podejrzewam, że dobrze) czy zdjęciami. Nawet scenariusz słabo kojarzę. Ale wiem jedno - ta seria to najfajniejszy polski musical. Na Polibudzie Śląskiej do dziś nie ma imprezy bez "Na Wyspach Bergamutach". Do tego Kleksografia, genialny Marsz Wilków, czy Meluzyna (a to chyba z innej części...). A co do efektów specjalnych - może jestem starym zgredem, ale te kukiełki starzeją się dużą wolniej od wypaśnych efektów komputerowych.

Witajcie w naszej bajce, słoń zagra na fujarce...

Iceman
Efunia
Lwviverrine
Nietutejszy
avrewska
bartje
beznazwybez
GARN
argasek
Angel979