Opowieści Złotego Wieku (2009)
Niekonwencjonalna historia późnokomunistycznego okresu w Rumunii, opowiedziana z perspektywy zwykłych ludzi. Komiczne, dziwaczne opowieści osnute są na często surrealistycznych zdarzeniach dnia codziennego pod komunistyczną dyktaturą. Film składa się z pięciu opowiadań, które łączy nastrój, konstrukcja narracji i szczegóły charakterystyczne dla ówczesnej epoki: jedyna marka samochodu widoczna na ulicach to krajowa Dacia, wszyscy żyją z okradania państwa, nakazy partii muszą być wykonywane bez względu na to, jak bardzo są nielogiczne i absurdalne. Komedia zrealizowana na podstawie najzabawniejszych rumuńskich miejskich legend lat osiemdziesiątych XX wieku, odtwarzająca poczucie humoru, które pomogło Rumunom przeżyć komunistyczny reżim. [WFF]
Obsada:
-
Tania Popa Camelia
-
Liliana Mocanu Marusia
-
Alexandru Potocean The Secretary
-
Teodor Corban The Mayor
-
Emanuel Parvu The Inspector
-
Calin Chirila The Party Activist
-
Romeo Tudor The Seaman
-
Avram Birau The Photographer
-
Paul Dunca The Photographer's Assistant
-
Viorel Comanici The Party Secretary
-
Ion Sapdaru The Militia Officer
-
Virginia Mirea The Militia Officer's Wife
-
Gabriel Spahiu The Neighbor
-
Eugenia Bosânceanu Second Housewife
-
Smaranda Caragea Roxana
-
Diana Cavallioti
-
Aristita Diamandi First Housewife
-
Radu Iacoban
-
Vlad Ivanov
-
Alexandru Papadopol The Punk
Widziałem tylko dwa epizody (bo tyle pokazali na WFF) i odczuwam niedosyt. Prezentowane legendy były interesujące, z gatunku filmów, które kojarzą mi się z Warszawskim Festiwalem. Opowieści są trafną obserwacją życia ludzi w epoce, która już jest na szczęście za nami - w komuniźmie (W tym wypadku w wydaniu rumuńskim). Film podkreśla, że wszelkie starania o poprawienie sobie bytu przez zwykłych ludzi prędzej czy później kończyły się porażką - wbrew wyobrażeniom innych.
Nie spodziewajcie się rumuńskiego 'Misia'. Ekranizacja miejskich legend z późnego socjalizmu w Rumunii obiecywała pełen smaczków portret absurdów życia w tamtych czasach. Niestety, poza głównymi anegdotami, rozciągniętymi do stopnia, w którym przestają być naprawdę zabawne, film pokazuje niewiele. Brak jest tych krótkich satyrycznych scen i szczegółów, które czynią polskie komedie o tamtym okresie kultowymi. Oglądałem skróconą wersję - zakładam, że pełna jest ciekawsza.
Czyli raczej rumuński "Ile waży koń trojański"...