W Układzie Słonecznym zostaje odkryta druga, będąca kopią naszej Ziemia… Rhoda, błyskotliwa młoda kobieta niedawno przyjęta do programu astrofizycznego, marzy o badaniu kosmosu. John Burroughs, utalentowany kompozytor, wspiął się na szczyt kariery i właśnie z kochającą żoną spodziewają się drugiego dziecka. W dniu odkrycia bliźniaczej Ziemi ma miejsce tragedia i losy tych obcych sobie osób nieodwracalnie się ze sobą splatają. Wyobcowani ze świata i obcy dla samych siebie outsiderzy próbują ułożyć swoje życie. Nagrodzony na festiwalu Sundance romans science-fiction. Doskonale skonstruowana opowieść kusi widza nieznanymi ścieżkami, którymi nikt jeszcze nie chadzał. (WFF)
To moglby byc swietny film. To moglby by swietny film science fiction. Nie jest. Ale jest calkiem przyzwoitym dramatem, bez ekscesow w ktorakolwiek ze stron.
Taka "Melancholia" dla ubogich.
To właściwie nie sf, tylko porządny dramat. Druga Ziemia gdzieś w tle nabiera znaczenia dopiero na samym końcu filmu, a cała interakcja odbywa się pomiędzy dziewczyną, która kilka lat wcześniej, jako pijany kierowca, zabiła żonę i syna profesora uniwersyteckiego, i tymże profesorem. Profesor nie wie, że to ona, i w tym cały jest ambaras. I napięcie jest. Dość duże.
Dobrze, że już to widziałam, bo ręce by mi opadły na widok tego spoilera. :/
Hahaha :P
Fajny klimat, tylko trochę za dużo motywów znanych z innych filmów (Niebieski, Melancholia, 21 gramów).
Ja w przypadku tego filmu cierpię na syndrom "Drive". Spodobało mi się to, co już widziałam i co bardzo lubię.
Eeee... daleko jej do 21 gramów czy Melancholii.
"21 gramów" i "Melancholia" mają u mnie 10/10. "Druga Ziemia" - trochę naciągnięte 8 (powinno być 7, ale podoba mi się klimat i bardzo dobrze mi się to oglądało). Także się nie umywa. A mimo to zrobiła mi dobrze. Lepiej niż się spodziewałam. ;)
Może i daleko, wymieniłem te filmy tylko dlatego, że wydają mi się częściowo źródłem inspiracji dla "Drugiej Ziemi".