Appleseed (2004)

Appurushîdo
Reżyseria: Shinji Aramaki

Historia Deunan Knute, wykwalifikowanej wojowniczki, która po zakończeniu III wojny światowej trafia do wybudowanego na gruzach świata słonecznego miasta Olympus. Okazuje się, że nie wszystko jednak płynie gładko w tym cudownym z założenia miejscu. Cały czas trwa podskórny konflikt pomiędzy normalnymi ludźmi, a będącymi wynikiem inżynierii genetycznej udoskonalonymi bioroidami.Okazuje się, że Deunan nie jest tylko przypadkowym widzem...

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Scenariusz to nic szczególnego - spełnia swoje zadanie, bo nie jest nudno. Natomiast wielkie wrażenie robi wirtuozerskie połączenie kreski typowej dla anime z animacją 3D. Patrząc na takie szmery bajery... to ja właściwie scenariusza nie potrzebuję. :)

Fabuła nie powala, ale też nie pozwala się nudzić. Za to strona wizualna robi wrażenie.

Mechy, wybuchy, zniszczenie i cycki, czyli to co przeciętny animowicz lubi najbardziej. Z drugiej strony historia o degeneracji utopii powstałej na skraju wojennego zniszczenia. Obraz sieci intryg, niejasności i zderzenia sprzecznych interesów na szczytach władzy, okraszona motywami szpiegowskimi. Pokazana jest też reakcja człowieka na własne osiągnięcia, zwłaszcza jeśli okazuje się, że nie są to tylko "proste" narzędzia, a coś więcej.

Pamiętając strasznie kiepskie recenzje po kinowym życiu tego filmu, spodziewałam się czegoś dużo gorszego. Tymczasem była tu przyzwoicie skonstruowana akcja, duża dynamika, ładne obrazki (może czasami trochę irytujące efekty), dobrze zaplątana historia, w której nie od razu było wiadomo, kto jest "dobry" a kto "zły", tylko trochę ckliwego sentymantalizmu. Jestem usatysfakcjonowana.

typix
korba
verdiana
karaluh
ziutek321
mizuiro
Xyrcon
skowerr
jango