Avé (2011)
Kamen jedzie autostopem z Sofii do Ruse. Po drodze spotyka 17-letnią Avé. Za każdym razem, gdy łapią okazję, Avé wymyśla im nową tożsamość. Kolejne kłamstwa sprawiają, że para wpada w coraz większe kłopoty. Kamen zaczyna zakochiwać się w nowej znajomej. Mówi reżyser: "To film o tych wyjątkowych momentach w życiu młodego człowieka, kiedy czujesz, że czas się zatrzymał, a ty jesteś odpowiedzialny tylko za bicie własnego serca. To jest kino drogi, tak spontaniczne i na luzie, jak sami bohaterowie. I pomimo tego, że pokazuje poważne ludzkie dramaty, nie brakuje w nim beztroski i humoru." (opis: WFF)
Obsada:
- Angela Nedialkova Ave
- Ovanes Torosian Kamen
- Martin Brambach Truck-driver
- Svetla Yancheva Viki's Mother
- Bruno S. Viki's Grandfather
- Nikola Dodov Volvo Driver
- Krassimir Dokov Viktor's Uncle
- Katinka Nedyalkova Viktor's Grandmother
- Maria Petrova Nia
- Elena Rainova Viktor's Aunt
- Iossif Surchadzhiev Viktor's Father
- Nikolai Urumov Retired Colonel
- Bojka Velkova Avé's Mother
- Ivan Yurukov
- Bojidar Zlatkov Piri
Zwiastun:
Wyróżniona recenzja:
Jedziemy autostopem
Temat zakrawa o brak weny scenarzysty. Przypadkowe spotkanie, autostop, on ma problemy, przed którymi najchętniej uciekłby w milczenie, ona ma problemy, z którymi radzi sobie mówiąc bardzo wiele - kłamst. W każdym samochodzie jest kim innym. Kreuje tożsamość z wprawą profesjonalistki. Chłopak patrzy na to z dezaprobatą, lecz w końcu i on ulega jej urokom - jak każdy człowiek, który ...
Pomysł na film jest banalnie prosty: na obrzeżasz Sofii przypadkowo spotykają się Avé i Kamen, oboje próbują złapać stopa, by przemieścić się jeszcze w bliżej nieokreślonym kierunku i celu. Zostają towarzyszami podróży. On jest raczej małomówny i poirytowany dziarską dziewczyną, która każdemu kierowcy, decydującemu się zabrać nastolatków, opowiada jakąś wymyśloną historię. Kłamstwo staje się znakiem rozpoznawczym dziewczyny. Para w końcu zaprzyjaźnia się i stopniowo odkrywa własne, smutne sekrety, skrywane za pozami pełnymi buntu i pewności siebie. Film w gruncie rzeczy przypomina anglosaskie indie kino dla młodych ludzi. Oczarowuje jednak delikatnym, inteligentnym humorem, niewymuszoną naturalnością bohaterów, sytuacji i miejsc, a przede wszystkim szalenie lekką konstrukcją skromnej opowieści o relacji rodzącej się między dwójką, przypadkowych autostopowiczów. Na drugim planie ponadto pojawia się przez chwilę w zupełnie abstrakcyjnej roli kultowy Bruno S. Przesympatyczny film.
„Avé” – debiut fabularny bułgarskiego reżysera Konstantina Bojanova – to prosta, kameralna i oszczędna w słowach i środkach opowieść o parze pogubionych życiowo nastolatków. Film jest pozbawiony fajerwerków, toczy się dość leniwie i nie grzeszy nowatorstwem, ale to nie znaczy, że jest słaby czy nudny. Jest co prawda dość surowy (nieoszlifowany) i nieskomplikowany, ale też szczery, realistyczny (pewnie dlatego, że scenariusz powstał na bazie przeżyć reżysera; jako nastolatek Bojanov musiał się zmierzyć z samobójstwem bliskiego przyjaciela; kiedyś też zdarzyło się, że na progu jego domu pojawiła się dziewczyna, która uciekła z domu, w której z marszu się zakochał i o której nadal pamięta), niebanalny i wyjątkowo spójny (w przypadku pierwszych filmów różnie z tym bywa). Największym atutem filmu jest niewątpliwie grająca Avélinę Angela Nedialkova (jej Avé jednocześnie drażni i fascynuje, odpycha i przyciąga). Wraz z Ovanesem Torosianem tworzą tak zgrany duet, że słowa są właściwie zbędne.