Strzeż się Gonza (2010)
Beware the Gonzo
Reżyseria:
Bryan Goluboff
Scenariusz:
Bryan Goluboff
Eddie "Gonzo" Gilman chce w szkolnej gazetce pisać prawdę. Ale kiedy redaktor naczelny, wyniosły i nieubłagany bóg zemsty i sprawiedliwości Gavin Riley wyrzuca go z redakcji, Gonzo przysięga zemstę. (wff26)
Obsada:
-
Zoë Kravitz Evie Wallace
-
Jesse McCartney Gavin Reilly
-
Ezra Miller Eddie 'Gonzo' Gilman
-
Campbell Scott Arthur Gilman
-
Amy Sedaris Diane Gilman
-
Judah Friedlander Cafeteria Guy
-
Marc John Jefferies Stone
-
James Urbaniak Principal Roy
-
Noah Fleiss Ryan
-
Lucian Maisel Malloy
-
Julia Weldon Gender Bender
-
Steven Kaplan Kevin
-
Jerry Grayson Errol
-
Whitney Vance Kat
-
Conor Leslie Amy
-
Griffin Newman 'Horny' Rob Becker
-
Tyler Johnson Josh
-
Chris McKinney Dad
-
Tyrone Brown Johnny Rock
-
Matthew Shear Dave Melnick
-
Colby Minifie Melanie
-
Edward Gelbinovich Scott Marshall Schneeman
-
Dustin Ybarra The Ripper
-
Janis Grossman Cafeteria Lady
-
Billy Horton Lunchroom Student
-
Joseph Brendan Martin Security Guard
-
Celia Au Gender Bender #2
-
Stephanie Steele Unfortunate Girl
-
Stefanie Y. Hong Ming Na
-
Jordan Price Julie
-
Jillian Rafferty Awkward Girl
-
Alex Rolecek Cafeteria Guy
-
Zach Warsavage Student in Sunglasses
-
Serena Lam Diner Patron
-
Peter Brensinger Perv
Zwiastun:
Wyróżniona recenzja:
Rewolucja w szkole [WFF 2010]
Ocena recenzenta:
7/10
"Strzeż się Gonza" ma jedną niezaprzeczalną zaletę - łączy lekkość dobrej produkcji rzemieślniczej z całkiem poważnymi sprawami. Można to też odczytać jako jego naczelną wadę, bo nie jest to ani tak gładkie jak "Beverly Hills 90210", ani nie jest genialnie zakamuflowaną przenośnią. Kojarzy mi się z cudownym filmem "szkolnym" pokazywanym na jednej z poprzednich edycji WFF "Tylko Bea", choć tamten ...
Autor: Daniel Koć
Data:
Historia zgodna z żelaznym schematem high scool movie, plejada bohaterów żywcem z katalogu i niemiłosiernie irytujące aktorstwo głównych aktorów. Tylko dla nastolatków na randce.
no co ty, Gonzo był extra przerysowany, tylko ta postać była "przymrużeniem oka" w tym filmie, bo całość to another teen movie, ale wiadomo było przecież:)
Ja bardzo lubię teen movies: Juno dałem 8, chichrałem się zachwycony na Mean Girls, ale Gonzo był strasznym pozorem. Pół biedy, gdyby to był element charakteru jego postaci, ale on nie odpuszczał ani na moment - było to sztuczne i denerwujące.
No ale taka była chyba idea, żeby on był denerwujący :) W swojej recenzji napisałem coś takiego: "W tym świecie wszystko jest przesadzone, wyolbrzymione tak, jak zapewne widziałby to rozemocjonowany nastolatek. Gonzo jeszcze nie do końca zmutowanym głosem z pełną powagą wykrzykuje hasła, których nie powstydziłby się zapalony rewolucjonista, a demaskując szkolne tajemnice, idzie w ślady Woodwarda i Bernsteina". Ja w tym widzę koncept - i kupuję to.
Wierzę, że takie było założenie, bo inaczej nie wybraliby Ezra do tej roli. Fakt, że jego gra mnie denerwuje jest subiektywnym odczuciem, na które nic nie poradzę; natomiast zarzut, że cały czas gra tak samo cały czas jest w sile.