Bez końca (1985)
Bez konca
Reżyseria:
Krzysztof Kieślowski
Scenariusz:
Charles Ferguson
Dramat/kryminał osadzony w czasach pierwszej "Solidarności". Wdowa po adwokacie (Szapołowska) próbuje przekonać znajomego męża do obrony jego ostatniego klienta.
Obsada:
-
Grazyna Szapolowska Urszula Zyro
-
Maria Pakulnis Joanna Stach
-
Aleksander Bardini Lawyer Mieczyslaw Labrador
-
Jerzy Radziwilowicz Antek Zyro
-
Artur Barcis Darek Stach
-
Michal Bajor Miecio
-
Marek Kondrat Tomek, Antek's friend
-
Tadeusz Bradecki Hipnotyzator
-
Danny Webb American
-
Krzysztof Krzeminski Jacek Zyro
-
Marzena Trybala Marta Duraj
-
Adam Ferency Rumcajs
-
Elzbieta Kilarska Antoni's Mother
-
Jerzy Kamas Judge Biedron
-
Hanna Dunowska Justyna
-
Jan Tesarz Joanna's Father
-
Andrzej Szalawski Prawnik
-
Jacek Domanski Dzialacz opozycji
-
Katarzyna Figura Asystentka hipnotyzera
-
Jacek Hilchen
-
Katarzyna Jungowska Child
-
Malgorzata Kaczmarska
-
Andrzej Krasicki Sędzia
-
Bogdan Niewinowski Kazimierz
-
Tomasz Taraszkiewicz
Szapołowska jakiej nie znałam. Kieślowskiemu, w ramach wątku strajkującego robotnika, udaje się zachować równowagę i popaść ani w nadmierny patos ani banał.
Film inny niż późniejsze dzieła Kieślowskiego. Bliżej mu do "Człowieka z żelaza" niż "Trzech Kolorów". Nie ma to jednak znaczenia, bo "Bez końca" to film, jeśli nie wybitny, to co najmniej bardzo dobry i oczywiście -- już zgodnie ze stylem Kieślowskiego -- niejednoznaczny moralnie.
Jak dla mnie jest dwóch królów polskiego kina - komediant Machulski i tragik Kieślowski. Ten ostatni jak zwykle mnie nie zawiódł - niejednoznaczny, trudny film, wątek Urszuli momentami troszkę podobny do Niebieskiego. Poza reżyserem - galeria gwiazd z Szapołowską, Bardinim, Barcisiem i Kondratem na czele. Zakończenie uderzające nawet dla tych, którzy się już do Kieślowskiego przyzwyczaili.
Bardzo mnie zaskoczył ten film, choć ze starszych Kieślowskich jeszcze wyżej cenię Bliznę z genialnym Pieczką. Oba te filmy leżą gdzieś w cieniu najbardziej cenionych osiągnięć reżysera, jak "Kolory", "Amator" czy "Podwójne Życie Weroniki" i "Dekalog". Dla mnie jednak zupełnie im nie ustępują. To trochę inny Kieślowski, bliższy jeszcze tym na których się wzorował niż reżyserowi, którego znamy z jego późniejszych dzieł, ale na pewno nie gorszy. Dla mnie - pozycje obowiązkowe, na tej samej półce co "Amator" czy "Dekalog".