Wielka Szóstka (2014)

Big Hero 6
Reżyseria: Don Hall, Chris Williams

„Wielka Szóstka” to najnowsza komedia twórców „Krainy lodu”, inspirowana komiksem Marvela o tym samym tytule. Pełna humoru opowieść o niezwykłej przyjaźni pomiędzy młodym geniuszem Hiro a jego robotem o wielkiej posturze i wielkim sercu, Baymaxem. Wypadek podczas pokazów robotyki staje się początkiem serii wydarzeń zagrażających bezpieczeństwu całego miasta San Fransokyo. Pragnąc odkryć źródło zagrożenia i aby zapobiec zbliżającej się katastrofie, Hiro wraz z przyjaciółmi - nieustraszoną ryzykantką, neurotycznym miłośnikiem porządku, genialną chemiczką, zwariowanym fanem komiksów oraz nieco nadopiekuńczym Baymaxem - tworzy Wielką Szóstkę ultranowoczesnych bohaterów. Czy nowoczesne technologie i przyjaźń wystarczą, by pokonać tajemniczego przeciwnika? (opis dystrybutora)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastuny:

Ciekawy film, polecam.

Przyzwoita rozrywka dla młodszego widza. Fajny design, całkiem niegłupia fabuła i sporo akcji. Miła odmiana po księżniczkach śpiewających o mocy, lodzie, śniegu i bałwanach.

Fajnie, że docenia się tu nerdów, ale jest coś zdecydowanie perwersyjnego w rozwiązaniu fabularnym, w którym robota stworzonego z myślą o opiece i dobrostanie wciska się w zbroję, uczy karate i używa do walki. A potem tłumaczy się, że tego właśnie by chciał jego twórca, bo przecież nawalanie jest w słusznej sprawie. Sorry, nie kupuję.

To jest ukryty przekaz promujący antyszczepionkowstwo! Niby do leczenia, ale... W sumie, to każdy film dla dzieci (każdy film w ogóle!?) jest w jakiś sposób perwersyjny ;) Weźmy taką "Krainę lodu", klasyczny przykład hikikomori :)

Naprawdę nie rozczulił Cię pomysł rodem z "Niezwyciężonego" w filmie dla dzieci?

Nabijasz się, a to wcale nie jest śmieszne. "Kraina lodu" jest o wychodzeniu z izolacji. I w ogóle bajki dla dzieci przeważnie kończą się jakimś powrotem do normalności, wyzdrowieniem, przywróceniem równowagi. W tym wypadku chodzi o pogodzenie się ze śmiercią brata, który, kiedy żył, próbował wybić Hiro z głowy bitwy robotów i skłonić do pracy naukowej. No i fajnie, pogodzenie się ze śmiercią przychodzi, ale refleksja nad sobą nie bardzo. Dla mnie zakończenie, w którym najlepsze mózgi w mieście decydują się na życie polegające na bieganiu w trykotach i rozwalaniu mord, jest przykre. I mentalność, która stoi za tym filmem, i która wyżej ceni działalność bohatera w masce od pracy konstruktora/naukowca, też jest przykra. Może pierniczeję po prostu.

Myślę, że studenci polskich politechnik, gdyby mieli takie możliwości techniczne, pierwsze co by zrobili to przebrali się w trykoty i zajęli tłuczeniem mord ;) Esme, mylisz się, powiadam Ci. W "Wielkiej Szóstce" nie ma alternatywy rozłącznej naukowiec v superbohater, jest koniunkcja. To superbohaterscy naukowcy, więc jak dodamy jeden do jednego, to, sorry, ale zamaskowany naukowiec z mocami > zwykły konstruktor.

Najlepsi studenci polskich politechnik - gdyby mieli taką kasę i możliwości, jaką oferowała ta szkoła dla nerdów? Przypuszczam, że wątpię.

Ja też lubię Iron Mana, ale c'mon, naukowiec w pelerynie musi się naprawdę narobić, żeby jego działalność superbohaterska wyszła per saldo na plus. Jak ktoś nie ma supermocy, zwykle polega na przewadze technologicznej, co oznacza, że musi zatrzymać tę technologię dla siebie. I cały swój wysiłek twórczy poświęca na konstruowanie sprzętu szpiegowsko-bojowego etc., zupełnie jakby wszystkie inne problemy ludzkości poza waleniem się wzajemnym po mordzie nie były istotne.

No, ale OK. W "Wielkiej szótce" nauka i tak jest głównie po to, żeby móc się popisywać, więc faktycznie naukowiec w pelerynie to już awesomeness overload. :P

Wiem, że po latach, ale bajki nadrabiam dopiero teraz, więc skomentuję. Nie pierniczejesz Esme; w pełni się z Tobą zgadzam. Każdy, nawet najbardziej niedorzeczny film, musi mieć zachowaną wewnętrzną logikę. W tym jest z nią kompletnie na bakier, bohater się zupełnie nie rozwija, nie przechodzi żadnej przemiany, mimo że się sugeruje że powinien itp itd. Niby z potencjałem a równocześnie była to jedna z najgłupszych bajek, jakie w ostatnim czasie widziałem (a trochę oglądam ;))

Ciekawa od strony wizualnej, ale nie wnosząca nic ciekawego do gatunku, a szkoda. Ten wielki biały balon miał potencjał, by zaproponować dzieciakom rozrywkę inną niż nawalanka.

JUMAN
psubrat
doktorpueblo
m4rlb0r0
Erufi
beznazwybez
Michalwielkiznawca
alanos
dag
dag
AnnaSak