Miasto ślepców (2008)

Blindness
Reżyseria: Fernando Meirelles

W obliczu tajemniczej epidemii ślepoty, władze decydują się poddać chorych kwarantannie, w opuszczonym szpitalu psychiatrycznym. Wraz ze wzrastającą lawinowo liczbą pacjentów załamuje się system szpitalny– zaczyna brakować jedzenia, warunki stają się tragiczne, zmarli leżą niepogrzebani. Koszmar nasila się, gdy buntowniczy pacjent (Gael Garcia Bernal) posuwa się do niewyobrażalnej brutalności, żeby przejąć kontrolę nad szpitalem i resztkami żywności. Na szczęście, dla pozostałych pacjentów, kwarantannie zostaje też poddany trzeźwo myślący lekarz (Mark Buffalo), w ślad za którym do szpitala przedostaje się jego zdrowa żona (Julianne Moore). Wzajemnie, prowadzą pozostałych do walki, rzucając na szalę całą odwagę, jaką jeszcze w sobie mają, aby uwolnić się z tego piekielnego więzienia i powrócić do ludzi. Ta podróż zaprowadzi ich do świata, w którym nie ma ludzkich pragnień i słabości, do świata, w którym będą musieli na nowo odkryć dawno zapomnianą ludzką przyzwoitość i wrażliwość.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Długo czekałam na ten film, gdyż powieść Saramago jest moją ulubioną powieścią. No cóż... Może lepiej było się nie doczekać. Nie dałam niższej oceny chyba głównie ze względu na sentyment do powieści. I za scenę z radiem.

Ok, trudno mi zrozumieć niektóre postępowania głównej bohaterki, jednak koniec końców dobry film to jest. Co prawda mogli więcej wyjaśnić, bo tak z kosmosu to się wszystko wzięło, ale podobał mi się ten film.

Film bardzo skutecznie mnie zniechęcił do przeczytania książki. Kompletna klapa.

Jestem zdegustowana. Ze znakomitej książki zrobiono sensację sf klasy B, która wpisuje się w nurt o rozmaitych wirusach rodem nie z tej ziemi. Gdyby Saramago nie żył, przewracałby się w grobie.

Przerażająca wizja tego, jak zachowują się ludzie w nietypowych sytuacjach. W jaki sposób powstaje strach, jak łatwo jest poddać się.
Film bardzo dobry. Pomimo tego, że nie jest to film, w którym akcja dzieje się cały czas, a na początku miałem wrażenie, że wręcz się ciągnie -- trzymał w napięciu cały czas.
Polecam jako odskocznię od tego, co serwuje nam kino w postaci blockbusterów.

Słyszałem wiele opinii, że powieść jest tak jakby, trudna do przełożenia na ekran. I chyba rzeczywiście tak jest. Film oferuje sobą całkiem sporo, ale także sporo mu brakuje. Na plus zdecydowanie aktorstwo, a na minus chyba trochę scenariusz. Ogólnie film jest niezły, można mu spokojnie poświęcić czas, ale nikomu z czystym sercem go nie polecę.

Czytałem w jakiejś "branżowej" gazecie że film jest nudny. To nie prawda. Mimo że trwa prawie 2 godz. nie odczułem znużenia czy niepotrzebnego przeciągania. Dobra obsada i ciekawy scenariusz (nie czytałem książki) powodują że mogę ten film polecić osobom które nie mają chęci oglądać typowego amerykańskiego kina. Film przypomina mi trochę "28 dni później" z dodanym wątkiem lekko romantycznym. Powoduje że człowiek zaczyna się zastanawiać co by było gdyby to zdarzyło się naprawdę...

Nie dziwię się dlaczego zmarły już Saramago bał się ekranizacji swojej książki. Meirelles zamiast zająć się ukazaniem niezwykłego stadium kondycji człowieka postarał się, by na ekranie widniała po prostu ogromna kupa gówna. Polecam książkę, odradzam film.

Za te wyjątkowe i absolutnie piękne , klimatyczne zdjęcia daję 6. Jaka szkoda, że Meirelles nie oddał metafory świata Saramago.

patrycja76
bartje
MarekNalewajski
alanos
Szklanka1979
MureQ
PiotrKowalski
liz29
PedroPT
milosniczka