Wiosna, lato, jesień, zima... i wiosna (2003)
Bom yeoreum gaeul gyeoul geurigo bom
Reżyseria:
Ki-duk Kim
Filozoficzna opowieść o ludzkim życiu. Głównymi bohaterami są dwaj buddyjscy mnisi żyjący na odludziu w małej świątyni. Młody dopiero wchodzi w życie, poznając prawdy niesione przez wielowiekową kulturę. Stary - jest jego duchowym nauczycielem. Pełen młodzieńczych namiętności, uczeń nie zawsze będzie zgadzał się z surowymi zasadami mistrza. Film jest podzielony na pięć części - pór roku. Ich przemijanie symbolizuje życie człowieka w całej swej intensywności: od narodzin po śmierć, od miłości po cierpienie.
Obsada:
- Yeong-su Oh Old Monk
- Ki-duk Kim Adult Monk
- Young-min Kim Young Adult Monk
- Jae-kyeong Seo Boy Monk
- Yeo-jin Ha The Girl
- Jong-ho Kim Child Monk
- Jung-young Kim The Girl's Mother
- Dae-han Ji Detective Ji
- Min Choi Detective Choi
- Ji-a Park The Baby's Mother
- Min-Young Song The Baby
Zachwycające widoki, muzyka. Film piękny i bardzo smutny. Tak trudno nie być człowiekiem, nie chcieć posiadać na własność drugiej istoty...
Naprawdę szkoda, że taka piękna oprawa, świetne zdjęcia, poświęcone zostały tak moralizatorsko prostackiej zawartości. To byłby dobry film, gdyby nie był tak dosłowny.
Okropnie pretensjonalny klimat i przerażający syntezator z lat 80. psują wrażenie. A film mógłby być dobry lub nawet bardzo dobry. Wizualnie piękny, no ale właśnie - aż cukierkowo, co przy pretensjonalnym ujęciu tematu wychodzi fatalnie.
Oprawa cudowna, idealna wręcz. Zdjęcia mistrzowskie. Byłoby świetnie, gdyby mnie tak nie irytował młody, i to od samiuteńkiego początku. I na litość boską, niech mi ktoś wytłumaczy scenę, kiedy młody przykleja sobie do twarzy zapisany papier!
Znowu pięknie opowiedziana historia, znakomite zdjęcia. Film cichy i zarazem wiele mówiący, choć - jak dla mnie - trudniejszy niż "Pusty dom".
Jest coś ujmującego w tym filmie. Być może reżyserowi udało się natchnąć kliszę swoistą pierwotną duchowością, mimo ewidentnie buddyjskich korzeni tej opowieści. Film mnie oczarował nastrojem, wręcz zahipnotyzował.
To piękne, refkleksyjne kino, nie tylko dla miłośników buddyjskich przypowieści.
Pierwsza część świetna (wiosna). Gdyby reżyser utrzymał taki poziom przez następne 4 pory roku byłoby arcydzieło.
Świetny, wzruszający początek przedstawiający początki nauki młodego chłopaka u boku mnicha. Reszta filmu nie trzyma aż tak wybitnego klimatu, ale też nie rozczarowuje. Ładnie opowiedziany, spokojny, z przekazem, ale nienachalnym. Klikam podtrzymywany wspaniałą muzyką i historią, która choć prosta, nie jest całkiem przewidywalna ani całkiem banalna.
Budzi tę ochotę za światem Wschodu - tym niepraktycznym, oderwanym, silnie związanym z naturą. Kino kontemplacyjne, właściwie nie do myślenia a do odczuwania.
Gdyby nie niedopuszczalne sceny (prawdziwego) znęcania się nad zwierzętami, oceniłbym na około 9.