Burza (2008)

Reżyseria: Krzysztof Warlikowski

Zamiast mądrej baśni Williama Shakespeare’a, pełnej magicznych mocy prowadzących ludzi do pojednania, w Burzy Krzysztofa Warlikowskiego mamy opowiedzianą w minorowym tonie rzecz o winie i przebaczeniu. To Burza współczesna, którą pamięta się z powodu sugestywnego świata wykreowanego przez Warlikowskiego: wypadek lotniczy z trzęsącymi się w fotelach manekinami pasażerów, powracający stłumiony dźwięk odrzutowych silników, Kaliban-squatters, którego Miranda „przez litość mówić nauczyła”, w wykonaniu austriackiej aktorki – Renate Jett, knajacka para Trinkulo i Stefano, kobiety w łowickich strojach zamiast greckich bogiń. Warlikowski odarł tekst Shakespeare’a z elementów baśniowych. Wszystko rozegrał w ascetycznej przestrzeni: „jest w zasadzie pusta albo może raczej spustoszona (przez analogię ze spustoszeniem emocjonalnym i psychicznym, jakie zdaje się cechować postaci tej Burzy), ale z pustki nie wyłania się żadna magia; ogołocenie sceny służy tu raczej obnażeniu psychicznemu i moralnemu, teatr jak w Hamlecie pełni funkcję wędki na sumienia” – pisał Janusz Majcherek.

Wyspa Prospera jest więc miejscem po kataklizmie; katastrofie, która ma przede wszystkim wymiar symboliczny. Warlikowski, jak zauważył Grzegorz Niziołek, podtrzymywał niepewność, czy poruszamy się w przestrzeni wewnętrznej czy zewnętrznej; czy oglądamy migawki społecznego pejzażu, czy też wchodzimy w labirynty ludzkiego umysłu? Obraz świata jest pesymistyczny. A jedyny moment, w którym Warlikowski pozwala na odrobinę nadziei i wzruszenia, stanowi scena zaślubin Mirandy i Ferdynanda.

Warlikowski w roku premiery Burzy (2003) miał już na koncie spektakle wzbudzające wielkie dyskusje na temat granic teatru, odczytywania klasyki i brutalizmu: Hamleta Shakespeare’a (1999), Bachantki Eurypidesa (2001), a przede wszystkim Oczyszczonych Sarah Kane (2001). Wszystkie zrealizował w Teatrze Rozmaitości, z którym współpracował w latach 1999–2007, łamiąc tabu i przekraczając estetyczne granice. Jego metoda twórcza wywoływała sprzeciw wśród części środowiska aktorskiego – rolę Prospera oddał Janusz Gajos, przejął ją Adam Ferency. Gajos mówił w „Playboyu”: „Krzysztofa Warlikowskiego bardzo cenię. Obaj szukaliśmy formy. Każdy z nas inaczej. Nie mogłem go zrozumieć. W końcu zrozumiałem jedno, że nie wiem, o czym mam przekonywać widownię. Wiedziałem, że przyjdzie taki wieczór, kiedy trzeba to będzie zrobić, a ja stanę przed nią bezbronny. Musiałem zrezygnować”. Pięć lat po premierze Burzy, w czasie gdy odbywała się jej telewizyjna rejestracja, pozycja Warlikowskiego była już inna. W 2008 roku pisano o nim, że z barbarzyńcy przedzierzgnął się w klasyka.

Pośród bardzo dobrych ról w Burzy na szczególną uwagę zasłużyła ta, za którą stała Renete Jett. Kaliban przyniósł jej Nagrodę im. Aleksandra Zelwerowicza dla najlepszej aktorki 2003 roku. „Kaliban jest przegranym. Długo tak się czułam – wyjaśniała Jett w rozmowie z Remigiuszem Grzelą. – Poza tym Kaliban jest nieokreślony. W myślach nazywam Kalibana – on/ona/to, bo jest mężczyzną, kobietą, zwierzęciem, potworem, czym chcesz... Będąc tyloma bytami, jest samotny. A ludzie odebrali mu nawet to, co najbardziej podstawowe i instynktowne – możliwość spełnienia popędu seksualnego”.

Przed premierą w warszawskim Teatrze Rozmaitości Warlikowski mówił o sztuce Stratfordczyka: „Dwa lata temu robiłem ją w Stuttgarcie. Chciałem pokazać, co boli nas w tym dramacie, ale nie byłem lekarzem stamtąd. Wyszła piękna baśń szekspirowska, bardzo estetyczne przedsięwzięcie. W tym czasie w Polsce toczyła się debata o Jedwabnem, która zmusiła nas do konfrontacji z bolesną przeszłością, padły słowa o przebaczeniu – wtedy zobaczyłem, że Burza jest właśnie o tym”.

To stwierdzenie spowodowało pewną konsternację, bo okazało się, że kwestii morderstwa Żydów dokonanego przez Polaków nie poruszano na scenie w dosłowny sposób. Grzegorz Niziołek pisał natomiast: „Realne okoliczności społeczne i historyczne stwarzały przestrzeń tarcia, oporu, niewygody, pozwalały aktorom uświadomić sobie, jakie emocje mogą budzić zbrodnie przeszłości, co oznacza ślub między dziećmi dawnego kata i dawnej ofiary, jakim wysiłkiem duchowym jest akt przebaczenia”.

Sezon 2002/2003 obrodził w Warszawie w trzy bardzo różne inscenizacje Burzy. Najpierw, 21 grudnia 2002 roku, Jerzy Grzegorzewski dał w Teatrze Narodowym premierę Morza i zwierciadła. Komentarz do „Burzy” Szekspira wg W.H. Audena. 4 stycznia 2003 roku przyszła pora na Warlikowskiego, a 8 marca Jarosław Kilian wystawił sztukę w Teatrze Polskim.

Zwiastun: