Boso, ale na rowerze (2009)

De helaasheid der dingen
Reżyseria: Felix Van Groeningen

Trzynastoletni Gunter Strobbe mieszka wraz z ojcem i trzema wujkami w domu swych dziadków. Absurdalne pomysły są tu na porządku dziennym, a im bardziej szalone, tym lepiej, bo wszyscy realizują je z większym zapałem. Mistrzostwa świata w piciu, rajd na rowerach na golasa czy planszowa gra Tour de France, w której, aby wygrać, trzeba się napić, od razu znajdują chętnych. Boso, ale na rowerze to zaskakująca i oryginalna kombinacja tragikomicznego romansu i czarnego humoru, połączonego z klimatem muzyki Roya Orbisona. Wiele scen ma charakter komiczny, a nawet absurdalny, ale wszystko podszyte jest tu głębszym znaczeniem. (Tofifest)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Świat według Kiepskich po flamandzku, przechodzący momentami we Wszyscy jesteśmy Chrystusami. Gdyby był o gół godziny krótszy, nic by nie stracił, a przy okazji nie zamęczył.

Konwencja realistyczna i temat związany z alkoholizmem - to prawie zawsze bywa bardzo bolesne. Jednak w "Boso" jest jakiś dystans a może i nuta sentymentalizmu. Ostatecznie otrzymujemy film angażujący emocjonalnie, ale nie miażdżący. Można w miarę precyzyjnie wkazać moment, którym ta historia mogłaby się skończyć i fakt, że jest coś dalej, budzi trochę zaskoczenia a potem niepokoju. Ale nie przeszkadzało mi to na tyle, żebym uznała projekcję za nieudaną.

Sentymentalna feria alkoholizmu - bo najważniejsze są rodzina, fantazja oraz mocna głowa. Klimat bardzo polski, niestety nieco się dłuży.

Smutna komedia o popaprańcach, którzy nie potrafią sami dać ze sobą rady. Nie do końca rozumiem próbę obrony tego męskiego chlewa. Gdyby to była bezkompromisowa rozprawa z takim obrazem świata, to wyszłoby "Boso" na dobre(IMHO). Nie rozumiem do końca tej nostalgii za syfem życia.

Tytul faktycznie jakis dziwny. Ja tez interpretowalem film jako belgijska wersje "Swiata wedlug kiepskich", w ktorej Waldus nagle okazuje sie wielkim pisarzem byc.
Ale jesli chodzi o nostalgie to nie za syfem zycia ona, imho, a po prostu za rodzina, ktora w oczywisty sposob oddalila sie od protagonisty, gdy ten wyrwal sie z jej piekielka i nie da sie juz wrocic do tego co bylo kiedys.

Bardzo dobrze zaserwowany trudny temat alkoholizmu. Pomimo tego, że film jest trochę dłuższy niż powinien z kina nie wyszedłem przytłoczony. Wyszło nawet na to, że zawiera kilka tekstów, które mają szansę wryć się w pamięć.

Dobrze opowiedziana historia trudnego życiowego startu. "Boso, ale na rowerze" wydaje się być filmem naturalnym, prawdziwym. Oglądałem z zaciekawieniem i byłem zaskoczony niektórymi świetnymi scenami (Tour de France!).

Skojarzenie michuka ze "Światem wg Kiepskich" bardzo na miejscu, mimo że ten film chyba nie ma bawić. Film jest za długi, zbyt rozwlekły. Żaden z bohaterów nie wzbudza sympatii. Muzyka byłaby niezła, ale ledwie ją słychać.

KKKas
Konfucjusz70
bartje
hrabalka
jango
JoannaChmiel
ploki
TomaszGarasinski
paulinakapuscinska7
Mikser