Dorian Gray (2009)

Reżyseria: Oliver Parker
Scenariusz: ,

Ekranizacja kultowej i kontrowersyjnej powieści Oscara Wilde’a z Colinem Firthem oraz Benem Barnesem w rolach głównych. Dorian Gray jest człowiekiem niezwykłej urody, lecz nie tylko jego aparycja czyni go niezwykłym... Jest on bowiem w posiadaniu obrazu, swojego portretu, który starzeje się zamiast swego właściciela.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Byłaby całkiem porządna ekranizacja, gdyby nie to, że mniej więcej od połowy zaczyna się dłużyć. Niby długa, a powierzchowna. Charczący obraz też nie pomaga. ;> Poza tym dobra muzyka, ładne zdjęcia, Firth świetny – ale to nie wystarczy…

To jest jakaś granda, a nie ekranizacja. Zdjęcia nieładne. I w ogóle fuj.

dno i wodorosty. dziwne przejścia między scenami, źle dobrany główny aktor, Śmieszny odgłos wydawany przez portret i straszne spłaszczenie dzieła wilde'a. NIE POLECAM.

Za dużo na siłę dodanych elementów mających się kojarzyć z horrorem. A mogło być tak pięknie..

W ramach podsumowania zdecydowanie zbyt długiej notki - nieskomplikowane gusta Oscara Wilde, którego zawsze satysfakcjonowało to, co najlepsze, nie zostałyby zaspokojone przez ten film. Moje też nie. Za mało dobrych ciuchów, fatalnie rozegrany motyw portretu (mlaszcze i robi miny), zbyt usilna stylizacja na horror. Ma swoje momenty, ale zdecydowanie za mało. Dobra Rebeca Hall jako dopisana znienacka córka lorda Wottona, ale jak ktoś ją lubi to niech lepiej obejrzy sobie "Prestiż".

Barnes ładny, acz drętwy. Klimat powieści Wilde'a popsuty doszczętnie fatalnie pomyślanymi, łopatologicznymi efektami specjalnymi. Tym niemniej, mój kandydat do "kobiecego kina" - jak już pisałam, chłopiec ładny, a do tego naprawdę piękny płaszcz ze sceny w metrze i równej urody koszula - te trzy przedmioty-arcydzieła miło się ogląda, więc punkty mnożę przez dwa (przez chwilę chciałam spotęgować, ale bez przesady). Panowie mogą śmiało podzielić, coś między 3 a 4 to uczciwa ocena.

Smętny, bez ikry, taki staroświecki snuj. Jak kto lubi to psze bardzo. Ja nie przepadam.

Po przeczytaniu parę lat temu powieści Oscara Wilde'a byłam całkowicie zafascynowana postacią Doriana Gray'a i Lorda Wottona. Ekranizacja była całkiem ciekawa, jednakże dosyć przekolorowana. Elementy grozy były tak przepełnione groteską... że na sali kinowej było słychać tylko śmiech - lub jęki.. (kto widział film - zrozumie).

z0rin
kotskacukru
Konfucjusz70
hrabalka
Szklanka1979
AnnaSak
MureQ
kamilamaz123
jakilcz
mielonka27