Diuna (1984)
Dune
Reżyseria:
David Lynch
Ekranizacja słynnej powieści Franka Herberta dokonana przez Davida Lyncha. Jest rok 10991. Pustynna planeta Arrakis zwana także Diuną jest jedynym znanym we wszechświecie źródłem przyprawy - substancji, która przedłuża życie, poszerza świadomość a także pozwala podróżować w przestrzeni i czasie.
Obsada:
-
Francesca Annis Lady Jessica
-
Leonardo Cimino The Baron's Doctor
-
Brad Dourif Piter De Vries
-
José Ferrer Padishah Emperor Shaddam IV
-
Linda Hunt Shadout Mapes
-
Freddie Jones Thufir Hawat
-
Richard Jordan Duncan Idaho
-
Kyle MacLachlan Paul Usul Muad'Dib Atreides
-
Virginia Madsen Princess Irulan
-
Silvana Mangano Rev. Mother Ramallo
-
Everett McGill Stilgar
-
Kenneth McMillan Baron Vladimir Harkonnen
-
Jack Nance Capt. Iakin Nefud
-
Siân Phillips Rev. Mother Gaius Helen Mohiam
-
Jürgen Prochnow Duke Leto Atreides
-
Paul L. Smith The Beast Rabban
-
Patrick Stewart Gurney Halleck
-
Sting Sting Feyd-Rautha
-
Dean Stockwell Dr. Wellington Yueh
-
Max von Sydow Dr. Kynes
-
Alicia Witt Alia
-
Sean Young Chani
-
Danny Corkill
-
Honorato Magaloni Otheym
-
Judd Omen Jamis
-
Molly Wryn Harah
-
Angélica Aragón Bene Gesserit Sister
-
Miguel Cane Little Fremen boy
-
Humberto Elizondo Czigo
-
Ernesto Laguardia Harkonnen's victim
-
David Lynch Spice worker
-
James Mathers Fremen Boy
-
Ramón Menéndez Kinet
-
Ana Ofelia Murguía Palace maid
-
Claudia Ramírez Fremen girl
-
Julieta Rosen Palace maid
-
Margarita Sanz Lady Jessica's maid
-
Jacqueline Voltaire Bit Part
Wbrew pozorom genialna wizja Lyncha, pochylającego się nad prozą Franka Herberta. Nowatorskie podejście, obsada godna cuda i porywająca muzyka TOTO.
Ekranizacja chyba najlepszej książki gatunku. Film ma klimat, charakterystyczną muzykę i oryginalną scenografię. Jednak bez zapoznania się z dziełem Franka Herberta może być ciężko.
No tak, nierówny jest. Ale niech ma, i tak jest dobry.
Pomysł w tym był, gorzej z wykonaniem. Duża w tym oczywiście zasługa producenckiej masakry montażowej, przez który film jest kompletnie nieskładny, ale nie czarujmy się, nawet gdyby ostała się pełna 4-godzinna wersja Lyncha, to wciąż byłby to najsłabszy film w jego dorobku.
De Laurentis dał kinu tyle samo dobrego co złego. "Diuna" jest gdzieś po środku. Mimo to daję wysoką ocenę, głównie ze względu na zdjęcia, muzykę, niekonwencjonalne pomysły i atmosferę.
Zgadzam się. Nie jest to najlepszy film Lyncha, ale książkowy klimat został zachowany jak trzeba. O dziwo Sting był tu strzałem w dziesiątkę.
Przede wszystkim dał kinu Silvanę Mangano ;)
Jasne, że w tym filmie mnóstwo rzeczy jest złych, albo bardzo złych (niedokończone wątki, a imię ich legion), ale "Diuna" ma świetny klimat. W sumie warto, chociażby dla scenografii i muzyki. To mogłaby być świetna space opera, gdyby nie te koszmarne cięcia.
Myślisz, że komuś uda się w końcu dobrze zekranizować tą cudowną książkę?. Ja nie widzę na razie takich perspektyw.
Jeżeli nie będą próbować, to na pewno nie ;)