Furia (2010)

Edge of Darkness
Reżyseria: Martin Campbell

Detektyw Thomas Craven prowadzi śledztwo w sprawie brutalnego zabójstwa swojej córki. Za wszelką cenę chce poznać prawdę i robi wszystko by prawda ta ujrzała światło dzienne. Craven jest zdesperowany i gotów jest zniszczyć wszystkich, którzy staną mu na drodze. [Opis dystrybutora]

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Takich filmów powstało już setki, dla mnie mocny przeciętniak. Jak na Gibsona to za mało.

[oburzenie] Że też ktoś jeszcze daje kasę na takie pomysły!! Toż od czasów jaskiniowców miliard razy było, wcale nie przesadzam. Ale... Campbell jest dobrym reżyserem. A Gibson jest świetnym aktorem. Mogą robić film o dupie marynie i nie wyjde nie usnę. Jeśli miałbym go polecić to tylko ze względu na to jak Ci dwaj panowie uratowali film...

padaka totalna aktorstwo fatalne scenariusz masakra a reżyseria fiasko na całej linii już dawni nie widziałem takiego gniota

Film ciekawy, z interesującą fabułą. Zbudowany na zasadzie Hitchcock'a "na początku trzęsienie ziemi a potem napięcie narasta". Oprócz paru słabszych pomysłów film jest solidny. Ogląda się może bez wypieków ale z zainteresowaniem.

Kawałek wciągającego filmu z bardzo przekonującą grą Gibsona. Dał mi to, czego oczekiwałem po dość lakonicznym opisie dystrybutora, a nawet trochę więcej. Dużym plusem jest poruszająca końcówka.

Nie oczekiwałem zbyt wiele i przyjemnie się zdziwiłem. Nie, żeby film był szczególnie dobry, ale nie ma też szczególnie złych stron. Do tego wcale nie jest tak przepełniony akcją czy głupi, jak możnaby uważać po trailerze - nie ma potrzeby wyłączania mózgu i nawet zostało trochę czasu ekranowego na aktorstwo.

Średni thriller. Intryga jest łatwo przewidywalna, choć ogląda się przyjemnie. Czy to możliwe, żeby Mel Gibson przez te kilka lat tak oduczył się grać? Nigdy go zbytnio nie ceniłem jako aktora, dużo bardziej jako reżysera, ale tutaj jest na prawdę słabo. Marszczy się i wykrzywia zamiast grać.

Fabuła masakrycznie przewidywalna, ale Gibsona w niezłej formie sympatycznie się ogląda. ;)

Jak ktoś chce, to może obejrzeć, ale bez szału. Zaczyna się dość ostro, ale potem tempo zwalnia, pojawiają się standardowe szwarccharaktery i jedna postać chaotyczna, która mimo tego jest umiarkowanie ciekawa, a fabuła, niezupełnie wiarygodna i umiarkowanie interesująca, też nie uwodzi. Ogólnie nieco nudnawo i tylko Gibson wygląda w miarę jak należy, znaczy jak zmęczony życiem dobry glina.

asthmar
Konfucjusz70
hrabalka
dvdmaniak
bartje
Michalwielkiznawca
Urbino
liongotie
Ambrotos
PedroPT