Wejście smoka (1973)
Enter the Dragon
Reżyseria:
Robert Clouse
Scenariusz:
Michael Allin
Bruce Lee stara się położyć kres działalności Hana handlującego narkotykami i dziewczętami. Szukając sprawców śmierci swojej siostry, udaje się na wyspę, której właściciel pod przykrywką prowadzenia szkoły walk kung-fu szmugluje opium i czerpie zyski z prostytucji.
Obsada:
- Bruce Lee Lee
- John Saxon Roper
- Kien Shih Han
- Ahna Capri Tania
- Angela Mao Su Lin
- Jim Kelly Williams
- Robert Wall Oharra
- Bolo Yeung Bolo
- Betty Chung Mei Ling
- Geoffrey Weeks Braithwaite
- Peter Archer Parsons
- Li Jen Ho Starszy człowiek
- Marlene Clark Roper's Secretary
- Allan Kent Golfer
- William Keller Los Angeles Cop #1
- Mickey Caruso Los Angeles Cop #2
- Pat E. Johnson Hood
- Darnell Garcia Hood
- Mike Bissell Hood
- Jackie Chan Thug in Prison
- Roy Chiao Shaolin Abbott
- Paul M. Heller Radio Operator
- Sammo Hung Kam-Bo Shaolin Fighter
- Ching-Ying Lam
- Tony Liu Tournament Fighter
- Hoi Mang Ship's mate
- Hidy Ochiai
- Steve Sanders BKF Karate Instructor
- Wei Tung Lao, Lee's Student
- Donnie Williams BKF Assistant Karate Instructor
- Biao Yuen Tournament Fighter
- Wah Yuen Tournament Fighter
Od kina kopanego trzymałam się dotąd z daleka, no ale w ramach poszerzania horyzontów w końcu zdecydowałam się na seans. I dostałam to, co oczekiwałam - kiepskie aktorstwo, fabułę z teledysku i mnóstwo prania po pyskach. Lee wypadł lepiej, niż myślałam - sądziłam, że będzie napuszonym bufonem, a on nawet potrafil się uśmiechnąć (chociaż kilka jego min aż chciałoby się wrzucić na tapetę :> ). Tylko czemu podczas walki wydawał dźwięki jak kurczak? W każdym razie to przyjemny, relaksacyjny filmik.
Hehe - a na marginesie - patrze sobie na ten filmik, patrzę i nagle - "Jackie Chan? Nie, to nie może być Jackie Chan, ci Chińczycy wszyscy do siebie podobni." A jednak Jackie Chan :D
Legendarne, kultowe, najlepsze w swoim gatunku.
Film w pewnych kręgach kultowy. Bruce Lee rozprawiający się ze zbrodniczym syndykatem Hana. Którego pokonuje w gabinecie luster w finałowej scenie.
Weźcie smoka!
Nie da się ukryć że nie jest to mój typ filmu, ale ma swoje walory rozrywkowe, nawet po tylu latach.