Las Vegas parano (1998)

Fear and Loathing in Las Vegas
Reżyseria: Terry Gilliam

Lata siedemdziesiąte. Raoul Duke i Dr Gonzo (w tych rolach Johnny Depp i Benicio Del Toro) podążają do Las Vegas - miasta wiecznego hazardu i zatracanych pieniędzy. Jak się okazuje, są oni uzależnieni od róznego rodzaju używek typu Eter, LSD, Kokaina i wiele innych.
Podający się za dziennikarza (R. Duke) oraz Prawnika (Dr. Gonzo) przyczyniają się do całkowitej destrukcji miejsc, w których przebywają. Ich głównymi celami są pokoje hotelowe, gdzie po zameldowaniu traktują je jak typową stajnie, w której przeżywają "odloty" swojego życia.
Czarna Komedia mówiąca nam, o tym, jakie są przemyślenia, halucynacje i motywy do czynów po spożyciu środka odurzającego.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Ciekawy, ale chyba nie byłem w klimacie. Zmęczył mnie.

Jeszcze nie irytujący, ale już wybitnie nudny i bez sensu. Ani dramat, ani komedia - co autor chciał przez to pokazać?... Podobno z tej roli Depp zaczerpnął styl słynnego kapitana piratów Jacka Sparrowa, ale to jedyne dobre co przyszło z tego filmu. Nie polecam.

Odważna próba przeniesienia zasad gonzo journalism na grunt kina, pod opieką Gilliama nabiera barwnej i kuriozalnej formy filmowej groteski. Historia, wraz z tytułem zaczerpnięte ze słynnego reportażu guru pokolenia lat 60 - Huntera S. Thompsona.

Lubię Gilliama, ale to jakoś nie mój klimat jest. Pod wpływem którejś z substancji prezentowanych w filmie być może byłaby to czysta przyjemność. Bez tego - troszkę nudnawy.

Niesamowity film, po prostu szokuje, a przy tym jest niespotykany i jedyny w swoim rodzaju.

czad, czad, czad :D

Świetny, "pojechany na maksa".
Póki co 8,49 ale mam zamiar obejrzeć jeszcze raz i zweryfikować (podejrzewam tendencję zwyżkową bo oglądałem nieprzygotowany na jednak niełatwy w odbiorze film).

Jest coś zabawnego w tym filmie. Sytuacje wyjątkowo przerysowane w przyzwoity sposób oddają ducha skwaszonej imprezy. Polecam również "Tam Wędrują Bizony", który opowiada tą samą historię:P

narkotyk podawany przez oczy :)

Nie wiem, co za "geniusz" wymyślił tytuł "Las Vegas Parano", który brzmi jakby chodziło o czysto odlotowy film o zabawie. Oryginalny tytuł "Lęk i odraza w Las Vegas" bardziej oddaje to, co było głównym celem książki Huntera Thompsona: gorzkie rozliczenie z "amerykańskim snem" i czasami dzieci kwiatów. Gilliam co prawda skupił się nieco mocniej na "odlotach", ale element "rozliczeniowy" też jest w filmie widoczny.

Muszę chyba książkę przeczytać. Dla mnie element rozliczeniowy obecny był w dosłownie ostatnich paru scenach, a reszta filmu to w głównej mierze odloty, :)

No cóż, Gilliam zawsze najbardziej interesował się stroną wizualną filmów. Zresztą, nie powiem, żeby w książce te odloty też nie stanowiły sporej części.. :)

Polecam też dokument o Hunterze Thompsonie (http://filmaster.pl/film/gonzo-the-life-and-work-of-dr-hunter-s-thompson/).

Podchodziłem do niego cztery razy (za każdym razem oglądając 30 minutowe fragmenty), ale świadczy to tylko o tym, że trzeba się na ten film "przygotować" - to nie jest lekkie kino. Jak nie zrozumiesz, o co chodzi, to obejrzyj jeszcze kilka razy.

Oglądało się super. Johny Depp na poziomie.

Coś dla fanów łysawego Deppa. Jeden z najbardziej odjechanych filmów Gilliama. Przewraca mózg na drugą stronę.

Ej nie oszukuj - nie ma Cię na Nowych Horyzontach!

Kiedyś oglądałem. Jeśli go tam grają to każdy fan Deppa obowiązkowo powinien być na seansie, wypić piwo i potem napisać notkę! Lub odwrotnie. Najpierw napisać reckę, potem wypić piwo i później obejrzeć film.

Aż chce się ćpać po obejrzeniu tego filmu :)

BlonD1E
NarisAtaris
alanos
LukaszMazur
JussieHellstroem
Jelaterigrad
clayman
RobinHa
zann123x
gadd