Cztery pokoje (1995)

Four Rooms

Cztery historie nakręcone w czterech pokojach tego samego hotelu przez czterech reżyserów. Mamy tu wszystko: wiedźmy, niegrzeczne dzieci oraz mafijne porachunki.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Film mocno krytykowany, a mi przypadł do gustu, szczególnie 3 ostatnie pokoje, bo pierwszy to jednak pomyłka. Najlepszy oczywiście pokój Tarantino. Doskonały, jak zwykle, Tim Roth.

Trochę makabryczna, niestandardowa komedia. Nażelowany latynos Banderas jako... nażelowany latynos. Ciężkie jest życie boya hotelowego...

Momentami odrażający jednak cztery historie połączone ze sobą niepozornym boyem (recepcjonistą?) zapadają w pamięć.

Znośny film, ale nie dostarczył mi niezapomnianych przeżyć, więc po latach już słabo go pamiętam. Niemniej pomysł z osobnymi historiami w jednej przestrzeni jednak się sprawdził po raz kolejny.

Wyjątkowo nierówny film, o ile historia Rodrigueza jest bardzo dobra, to pierwsza o czarownicach jest sporą pomyłką. Tarantino trochę mnie zawiódł, spodziewałem się czegoś lepszego.

Nie przepadam za kinem Tarantino, ale ten film jest dobry.

BlonD1E
NarisAtaris
Guma
z0rin
Konfucjusz70
Karodziejka
jayb85
zur887
bartje
beznazwybez