Futro (2007)
Reżyseria:
Tomasz Drozdowicz
Niestety, ten film nie ma jeszcze porządnego opisu.
Spróbuj na IMDb.
Obsada:
-
Teresa Budzisz-Krzyzanowska Irena Makowiecka
-
Leszek Piskorz Henryk Makowiecki
-
Agnieszka Wosinska Alicja Makowiecka
-
Witold Debicki Antoni Witkowski
-
Grzegorz Damiecki Robert Makowiecki
-
Roma Gasiorowska Maid Olenka
-
Dorota Segda Grazyna Szymoniuk
-
Janusz Chabior Wiktor Szymoniuk
-
Michal Czernecki Jarek Makowiecki
-
Magdalena Boczarska Ania Witkowska
-
Halina Labonarska Halina Witkowska
-
Anna Romantowska Teresa Frankowska
-
Mieczyslaw Hryniewicz Frankowski
-
Dariusz Jakubowski Dolny
-
Karolina Gruszka Joanna Panasiuk
-
Henryk Talar Neighbour Puszek
-
Norbert Hülm Herr Fischer
-
Kiera Bahl Frau Fischer
-
Tomasz Kowalski Policjant
-
Przemyslaw Konik Kubus Makowiecki
-
Maciej Musial Konrad Makowiecki
-
Aleksander Zelenay-Grabny Grzes Szymoniuk
-
Alicja Szlaska Dominika Makowiecka
-
Marek Wlodarczyk Andrzej Panasiuk
Świetnie sportretowana polska zaściankowość, nowobogactwo i szpanerstwo przy jednoczesnym zaniku więzi rodzinnych i wyjałowieniu emocjonalnym. Aktorzy dobrze dobrani, z bodajże jednym wyjątkiem, który grał sztucznie.
Pomysł i zarys scenariusza dobry w moim odczuciu, reszta niestety już niezbyt.
Scenariusz kulawy, dialogi momentami nijakie i bez żadnej głębi, pomysły na poszczególne postacie rzadko trafione, brak chemii między bohaterami, brak sugestywnej atmosfery, konwencja widowiska TV...Mógłbym dalej marudzić, ale napiszę jeszcze, że mimo tych wielu wad, a dzięki dobremu pomysłowi, intencjom sportretowania jakiejś części naszego społeczeństwa, ambicjom zrobienia "Wesela" o warszafce, film można obejrzeć.
Nie było tam warszawki. Główni bohaterowie nie byli warszawianami (było, zdaje się, podane miasto, ale już nie pamiętam jakie), ich goście podobnie, a Fischerowie - byli obcokrajowcami, chyba Niemcami. A miejsce akcji kompletnie nie miało znaczenia, mogło być jakiekolwiek, w dodatku wcale nie tylko w Polsce, bo to był uniwersalny portret pewnych przywar. :-)
Zgadzam się, że trochę przesadziłem z tym Weselem o warszafce, jednak odebrałem część bohaterów jednak jako warszafkę. Miejsce akcji musiało być w aglomeracji Warszawy bo była mowa o korkach w Zielonce i o drodze przez Marki. Poza tym pada tu raz lub dwa pojęcie warszafki pod adresem zdaje się żony robiącej w piśmie kobiecym. Miał być portret współczesnego Polaka z dużego miasta moim zdaniem, ale trochę nie wyszło.
Akcja była w Warszawie (albo pod), właśnie dlatego napisałam, że akurat miejsce akcji nie ma znaczenia. Warszafkę tworzą ludzie, a ci nie byli w ogóle z Warszawy, więc nijak nie podpadają. ;) I IMHO wcale nie mieli, bo to nie był film o warszafce, tylko o pewnym rodzaju Polaka (albo człowieka w ogóle, bo nowobogactwo tego rodzaju nie jest wyłącznie polską domeną). To na pewno nie był portret Polaka z dużego miasta - raz, że to za szeroka kategoria, a dwa - ci ludzie nie byli z dużego miasta, tylko przeciwnie, z prowincji. Więc jeśli już, to portret prowincjuszy napływających do dużych miast :), w dodatku tylko niektórych z nich, bo i tylko nielicznym udaje się dorobić takich pieniędzy.
Skupiłaś się na parze głównych bohaterów a Ci rzeczywiście byli typem nowobogackim, natomiast "młodzież" i bohaterka Romantowskiej jednak mocno przypominała mi znajome typy wielkomiejskie. Była jeszcze postać tego żołnierza wcisnięta ni z gruchy ni z pietruchy co do której nie mam zdania ;)
Masz rację. Ten żołnierz też mi się wydał kwiatkiem do kożucha, nie zrozumiałam, po co się pojawił, ani dlaczego został przedstawiony tak nierealistycznie. :-) Może to po prostu nielubiany sąsiad, a jego żołnierskość to przypadek? ;)
Kwiatkiem do futra ;)
Słuchaj, a może to było nawiązanie do zdaje się American Beauty gdzie był sąsiad-weteran z Wietnamu, niezły porąbaniec ;) ?
Elementy dramatyczne zabijają śmiech, a komediowe dramat. W efekcie Futro nie wykorzystuje potencjału. Szkoda, bo parę scen ma udanych, a spostrzeżeń celnych