Galerianki (2009)

Reżyseria: Katarzyna Rosłaniec

Galerie handlowe – współczesne świątynie konsumpcji, kolorowe wystawy, błyszcząca biżuteria, drogie kosmetyki i najmodniejsze ciuchy. W takich miejscach Milena i jej przyjaciółki spędzają wolny czas. Za zakupy płacą im bogaci mężczyźni, którzy w zamian za seks obdarowują nastolatki upominkami - czasami jest to tylko zwykła, różowa opaska do włosów. Wkrótce do grupy koleżanek dołącza nowa dziewczyna – Alicja. Początkowo czuje się wyobcowana, ale już wkrótce zaczyna się do nich upodabniać. Między Alicją i Mileną zaczyna tworzyć się silna więź. W tym samym czasie w Alicji zakochuje się jej rówieśnik – Michał. Dla Mileny chłopak stanie się rywalem.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Film potrzebny. Wcale nieźle zrobiony. Tyle.

Niedopracowany scenariusz i psychologia postaci nie działają na korzyść filmu. Historia wprawdzie wciąga, ale to jeszcze nie znaczy, że mamy do czynienia z dobrym filmem. Aktorstwo znośne. Największy plus -- ładnie wkomponowana muzyka O.S.T.R. Dałbym więcej gdybym uwierzył w tę historię.

Nie widziałem "Galerianek", ale chyba coś w tym filmie musi być, sądząc po tzw. sukcesie frekwencyjnym (ok. 1/2 miliona widzów).

To taki film z cyklu: kontrowersyjny temat ujęty dość powierzchownie w ramy tzw "dramatu społecznego". Ludzie ida żeby zobaczyć "jak to się puszczają te nastolatki". Głównie z ciekawości mysle. Oczywiście nic tylko gratulować sukcesu komercyjnego debiutującej reżyserce i producentom. Ze sztuką czy nawet z dokumentacją życia nie ma to jednak nic wspólnego. Wolę równie pretensjonalną amerykańską "Trzynastkę" sprzed kilku lat, czy szwedzki "Fucking Amal".

Mówisz o "Trzynastce" czy "Thirteen"? Ta amerykańska to jeden z nieudanych eksperymentów któregoś WFF-u, i to akurat w towarzystwie.

"Galerianki" mnie nie ciągną, na szczęście jutro do polskich kin ma wejść "(500) dni miłości" - zawsze lubię mieć jakąś sensowną opcję do obejrzenia, nawet jeśli zwykle nie mogę się na czas zebrać do kina zanim coś interesującego zejdzie z afisza. =}

O Thirteen. Film zrobił w 2003 furorę w Sundance. Mnie nie uwiódł, ale oceniam go wyżej niż "Galerianki".

"500 Days of Summer" to zupełnie inna klasa i zdecydowanie warto obejrzeć, szczególnie jak ma się ochotę na coś lekkiego i niezobowiązującego.

"Fucking Amal" był mocny w rzeczy samej. A "Galerianki" muszę po prostu zobaczyć i może wtedy wrócimy do tej rozmowy ;)

Ja również chcę obejrzeć Galerianki i właśnie dlatego, że jednak film wzbudził kontrowersje w Polsce.

Jak mi przypomnisz to nagram Ci na płytkę na następną środę :>

Swego czasu widziałem Galerianki na YouTube. To był short a nie pełen metraż. Jakiś taki płaski i bezpłciowy ten filmik. Wersja pełnometrażowa różni się aż tak bardzo by warto było to oglądać?

Wersja pełnometrażowa to fabuła, to co widziałeś na YouTube to dokument. Zupełnie różne filmy, łączy je jedynie tematyka.

Wg opisu na YouTube to etiuda. Właśnie poszukałem zwiastuna i to jest to samo. Nawet obsada jest ta sama (w każdym razie pierwszy plan). Zwiastun wygląda nieźle ale... gdybym nie widział etiudy może i by mnie korciło a tak... zyskuje etykietkę "Może kiedyś" ;o)

Etiuda tu: http://www.youtube.com/watch?v=l92ok_SHxsQ
Zwiastun tu: http://www.youtube.com/watch?v=aintg3ybKpY

Udane, polskie kino ukazujące nieudane polskie życie, to się dzieje naprawdę?!

Co w tym filmie udanego, Twoim zdaniem? Dla mnie jednyny udany aspekt to muzyka O.S.T.R. (mimo że nie jestem zupełnie grupą docelową jego twórczości). Reszta jest co najwyżej poprawna, zjeżdżając miejscami poniżej pewnego poziomu. Szczególnie szwankuje IMHO psychologia postaci. Związki przyczynowo skutkowe są tu takie oczywiste. [SPOILER] One się z niej śmieją, więc ona będzie taka jak one. Ona go olewa, więc on idzie się zabić. [/SPOILER] Wiem, takie rzeczy się zdarzają. Ale to jak zostało to przedstawione, nie pozwala mi uwierzyć w transformację głównej bohaterki.

Ciągle jest jednak o niebo lepiej niż w przypadku krótkometrażowej etuidy sprzed 3 lat, z której bije wręcz fałsz i pretensjonalizm.

Film straszliwie przerysowany, postacie zupełnie bez głębi, wydarzenia zupełnie nieprawdopodobne (przynajmniej w formie, w jakiej je ukazano)... Próbą uniknięcia pokazania problemów społecznych spowodowała, że historia ociera się o banał... Po etiudzie wydawało się, że będzie szansa na dobry, ambitny film. Niestety - zupełnie nie wyszło.

Cześc Tereska! spotyka Thirteen i powstają Galerianki. Nie dorównuje swojej ewidetnej inspiracji (Thirteen), ale w jakiś sposób zadawala nasze oczekiwania wobec rozwoju polskiego kina. Ciekawie, choc nieco kulawo

W skrócie to pomysł dobry, ale wykonanie kiepskie...
BTW. O.S.T.R gniecie =)

zbyt wiele skojarzeń z thirteen

Trójeczka za białe kozaczki :)

To jest to samo co krótkometrażówka, tylko rozwinięta o kilka pomniejszych wątków. Odgrzewany kotlet, już mi się tak nie podobało.

Spodziewałem się banalnego, słabego filmu, a tutaj takie zaskoczenie. Dobrze zagrana i opowiedziana historia. Trafna obserwacja rzeczywistości.

Temat ważny, gorzej z realizacją, postanowiono ślizgać się po powierzchni, zamiast zstąpić w głąb. Psychologia postaci stoi na niskim poziomie. Chyba starano się upiec jak najwięcej pieczeni na jednym ogniu, czego tu nie ma: prostytucja nieletnich, kompleksy, zmiana środowiska, rodzina patologiczna, ciąża. To nie wyszło na dobre filmowi. Żadne zjawisko nie zostało sportretowane w sposób wystarczający, a próby odpowiedzenia na pytanie "dlaczego" są na poziomie gimnazjalnych zajęć z psychologiem

Mimo wszystko zaskoczenie na plus, bo spodziewałem się strasznego gniota. Owszem, mielizn w scenariuszu i psychologii postaci nie brakuje, ale są i plusy - zajęcie się ważnym współczesnym problemem, miejscami niezłe dialogi, no i świetne tło O.S.T.R. i Grupy Twożywo. Największym mankamentem jest to, że reżyserka za bardzo chciała zrobić film z tezą, wręcz interwencyjny, no a to wiarygodności nie służy.

Prosty, wręcz szkolny scenariusz zawierający również szkolne błędy, nikła filmowość, a do tego młode aktorki-amatorki najczęściej recytują swoje kwestie. Mimo to film obejrzałem bez poczucia zażenowania i nudy. Nawet więcej. Cieszę się, że powstał, bo opowiada szczerze i z dobrych intencji o ważnym i smutnym zjawisku społecznym i choćby dlatego warto go zobaczyć.

Ale za mało, żeby zrobić dobry film.

A ja mam identyczne zdanie jak Oferma. Błędy oczywiście dostrzegam, ale nie uważam, żeby były aż tak koszmarne, żeby nie dało się przez nie oglądać filmu. Dla mnie głównym problemem jest to, że reżyserka chciała za dużo, tzn. za dużo nieszczęść włożyła do jednego filmu (zabrakło chyba tylko AIDS), przez co trochę to straciło na wiarygodności. A przecież samo to, że wiele młodych dziewczyn tak rozumuje i działa, jest faktem. Ciężko w to uwierzyć, ale niestety tak jest.

Zastanawiałem się też, czy reżyserka nie miała dylematu natury takiej, czy chce kręcić kino społeczne (którego celem jest coś zmieniać), czy artystyczne (którego celem jest po prostu kino) i czy świadomie nie podjęła decyzji, że będzie walić cepem po głowach, bo szansa zmiany czegoś (poprzez zwrócenie uwagi paru dziewczynom, czy paru rodzicom) liczy się dla niej bardziej niż artystyczne uznanie koneserów. Film trudny i wyważony nie trafiłby do masowego odbiorcy, a ten trafił. I w sumie jeśli była to decyzja świadoma (że celowo kręci film społeczny), to nie jestem w stanie reżyserki mocno skrytykować - na poziomie artystycznym film oczywiście stracił, ale może zrobi coś dobrego pozafilmowo?

Doktorze, zdaje się, że faktycznie miał być cep. Widziałem w tv wywiad z reżyserką. Była bardzo przejęta opowieściami gimnazjalistów z którymi rozmawiała. W dużym skrócie, stwierdziła, że te wszystkie przejmujące historie połączy w jedno i zrobi film społecznie zaangażowany ( zgadzam się, że przesadziła...np. to samobójstwo ...).
Na tym poziomie film działa bez zarzutu, robi wrażenie i wywołuje żywą dyskusję. Warto też pamiętać, że to debiut młodej reżyserki-scenarzystki.

Po seansie miałam mieszane uczucia.Z jednej strony film taki sobie,z drugiej strony problem nastolatków-aktualny i pleniący się jak okiem siegnąć.W ramach badań obyczajowo-społecznych proponuję przejść się w okolice najbliżeszgo gimnazujm-właśnie gimnazjum i poobserwowanie nastolatków którzy kończą lekcje.I cóż my tam zobaczymy?Oj wiele!Proponuję również rozmowę z zaprzyjaźnionym ciałem pedagogicznym,które po kilku głębszych zwierzy się jakie męki przeżywa rano idąc do pracy.Polecam rodzicom.

Pomysł może i niezły. Z realizacją dużo gorzej. Obraz bardzo przerysowany.

Prostytucja to coś z czym człowiek spotykał się od zawsze, to już nawet nie szokuje, dzisiejszy problem o którym mowa w tym filmie to handel pozorną wolności i poczucie niezależności, która prowadzi na skraj własnego nieszczęścia. Obraz ukazujący współczesny konflikt i rozbieżność wyznawanych wartości. Sprzedawanie seksualnych doznań za materialne dobra wychodzi szeroko poza kolorowe pasaże i przenosi się w każdą szczelinę społecznego życia niezależnie od wieku i miejsca ''wystawiania na sprzedaż''. Film celnie pokazuje dzisiejsze mechanizmy sprzedawania emocji. Modnie opakowana młodość ze smutną zawartością w życiorysie - pokolenie wyluzowanych gadżeciarzy tak naprawdę stanowi tłum samotności. Wszystkiemu winni są dorośli biorący udział w tym samym wyścigu co ich własne dzieci - pogoń za pieniądzem - a różnica miedzy dorosłymi a dziećmi w handlowaniu własnym sumieniem polega tylko w formie zdobywania dobrobytu... Bardzo smutny film i bardzo prawdziwy.

Do głębi poruszający

BlonD1E
asthmar
patrycja76
MRZVA
Blue2012
bartje
beznazwybez
AgaL
Szklanka1979
Michalwielkiznawca