Harrison Bergeron (1995)
Reżyseria:
Bruce Pittman
Niestety, ten film nie ma jeszcze porządnego opisu.
Spróbuj na IMDb.
Obsada:
- Sean Astin Harrison Bergeron
- Miranda de Pencier Phillipa
- Eugene Levy President McCloskey
- Howie Mandel Charlie
- Andrea Martin Diana Moon Glampers
- Christopher Plummer John Klaxon
- Nigel Bennett Dr. Eisenstock
- Peter Boretski Newman
- David Calderisi Commissioner Benson
- Emmanuelle Chriqui Jeannie
- Hayden Christensen Eric
- Cindy Cook Weatherperson
- Roger Dunn George Bergeron
- Jayne Eastwood Ms. Newbound
- Hal Eisen TV Announcer - San Quentin
- Matthew Ferguson Garth Bergeron
- Michael Fletcher Technician
- John Friesen Frank the Plumber
- Linda Goranson Hazel Bergeron
- Wendy Hopkins Jennifer
- Quyen Hua Connie Wang
- Juliette Jacob Mother
- Chapelle Jaffe Head House Lady
- Doug Lennox Policeman
- Stan Lesk Man
- William Lynn Bert TV Cameraman
- Alison MacLeod Woman
- Marc Marut Todd
- Richard Monette Eric Shockley
- Hogan Montana Mr. TV
- Sam Moses Sandbag Dancer
- Avi Phillips Morris Wilkerson
- Natalie Radford Alma Starbuck
- Diana Reis Miss Hopkins
- Anthony Sherwood TV Announcer - Florida
- Nina Shock Young Phillipa
- Mairlyn Smith Janet Mckloskey
- Rob Stefaniuk Victor
- Maria Syrgiannis Head House Girl #1
- Deborah Theaker Jane Starbuck
- Carlton Watson Jerome
- Ron White Reynolds
- Mark Wilson Wally Starbuck
- Buck Henry TV producer
- John Astin Golf Announcer
- Mackenzie Astin Golf Champion
Mocno przeciętny film na podstawie siedzącego mi od lat w głowie opowiadania Kurta Vonneguta o społeczeństwie, które równa wszystkich obywateli... w dół (jeśli ktoś jest zbyt mądry, to nosi opaskę na głowie, która go 'ogłupia'; jeśli zbyt dobrze tańczy, to do nogi przywiązuje się mu ciężar przyczyniający się do niezgrabnych ruchów itd., itp.), a wszystko to po to, żeby ludzie byli szczęśliwi, bo tacy sami (nikt nikomu nie zazdrości, nie ma wojen). Opowiedziany z perspektywy chłopca nadinteligentnego, który trafia do elity (bo przecież ktoś tym głupim, brzydkim i kulawym społeczeństwem musi rządzić) i zaczyna myśleć niezależnie (wcześniej gdy żyje ze swoją rodziną nie przychodzi mu do głowy podważanie zastanych praw społecznych). To obraz z 1995 r., w dodatku telewizyjny - ma dzięki temu swój urok i wynikające z tych dwóch rzeczy wady. Na pewno lepiej sięgnąć do źródła, tj. Vonneguta. Do znalezienia w zbiorze "Witajcie w małpiarni", pod tym samym tytułem.