Ścigana (2011)
Mallory Kane (Gina Carano) jest atrakcyjną, tajną agentką CIA, przyjmującą jedynie zlecenia wysokiej wagi, bardzo tajne i ciężkie, na które władze nie mogą pozwolić i o których przywódcy państw nie powinni wiedzieć. Po powiedzionej misji ochronienia zakładników z Barcelony, Mallory dostaje kolejne zlecenie w Dublinie. Gdy plan nie idzie tak jak myślała, wychodzi na jaw, że ją przechytrzono i musi zastosować wszystkich swoich umiejętności, pomysłów i szans ucieczki, żeby nie zostać zatrzymaną w zaawansowanym polowaniu. Wraca do Stanów Zjednoczonych by ochronić swoją rodzinę i zemścić się na tych, którzy jej zaszkodzili. (opis dystrybutora)
Obsada:
-
Channing Tatum Aaron
-
Michael Fassbender Paul
-
Ewan McGregor Kenneth
-
Michael Douglas Coblenz
-
Antonio Banderas Rodrigo
-
Michael Angarano Scott
-
Bill Paxton John Kane
-
Gina Carano Mallory Kane
-
Mathieu Kassovitz
-
Eddie J. Fernandez Barroso
-
Anthony Brandon Wong Jiang
-
Tim Connolly Jason
-
Maximino Arciniega Gomez
-
Aaron Cohen Jamie
-
Natascha Berg Liliana
-
Julian Alcaraz Terrence
-
Edward A. Duran Armed man #1
-
Francisco Alarcón Extra
-
Peter Conboy Man in pub
-
James Flynn Hotel Clerk
-
Eriks Alfons Hausmanis Staff Member
-
Seth Mossman Dinner Patron
Zwiastun:
Wyróżniona recenzja:
Ścigana
Niewiarygodna wręcz obsada drugiego planu, fantastycznie sfilmowane sceny walki i... nic więcej. Ścigana, która miała wystarczający potencjał, by zostać wielkim przebojem kina akcji, pozostawia po sobie niedosyt i wrażenie straconej szansy. Zawód jest tym większy, że za kamerą stanął Steven Soderbergh, specjalista od kinowej intrygi. Z niewiadomych jednak przyczyn zdobywca Oscara postanowił stworzyć film w całości złożony z oklepanych schematów, ...
Steven Soderbergh upadł naprawdę nisko. Brak widowiskowości mogłabym zaakceptować. Mogę uwierzyć, że chodziło o to, by film mniej się kojarzył z Jamesem Bondem, a bardziej z działalnością prawdziwych agentów/najemników. Przewidywalność jestem w stanie wybaczyć, bo nie łatwo mnie zaskoczyć. Ale nakręcenia nudnego filmu akcji – bez cienia suspensu i z ledwie jednym, niewybrednym żartem – się usprawiedliwić nie da. Po co marnować czas i pieniądze? Nie wiem, co w tym filmie robią McGregor i Fassbender. Ewan zupełnie nie pasuje do roli, a występ Michaela właściwie trudno nazwać rolą (ot, dobrze zagrany, ale scenariuszowo zmarnowany epizod). Nie wiem, czemu zgodził się wystąpić w „Haywire”. Mam nadzieję, że powodem był worek pieniędzy, a nie wiara w nazwisko reżysera, które owszem, rokowało dobrze, ale dawno temu i nieprawda. Chciałabym móc napisać, że jasnym punktem filmu okazała się Gina Carano, ale gdy o niej myślę, widzę przed oczyma Stevena Seagala. Chyba się wreszcie doczekał następcy.
Dzięki za ostrzeżenie ;-)
Kolejny nijaki film do zapomnienia. Z muzyką jak ze starych filmów akcji z lat 60. Do oglądania w tle, bo akcja nie trzyma w napięciu w ogóle.