Raj na Ziemi (2008)

Heaven on Earth
Reżyseria: Deepa Mehta
Scenariusz:

Piękna Chand jest panną młodą, która właśnie opuszcza dom swoich rodziców w Indiach, aby udać się do Kanady, gdzie w Ontario mieszka jej przeznaczony mąż – Rocky. Bardzo przestrzegająca tradycji rodzina pana młodego z niepokojem oczekuje przybycia dziewczyny. Dla Chand cała podróż jest niezwykła, szczególnie, że dziewczyna wiąże z Kanadą wielkie nadzieje na lepsze życie. Po przylocie odkrywa istnienie świata, jakiego nigdy przedtem nie widziała. Stopniowo poznaje ona uroki swojego nowego życia. Ale wkrótce sielanka mija, w rodzinie pojawiają się niesnaski. Mąż Chand, Rocky, chce się wyzwolić spod kontroli swej nadopiekuńczej matki, spod opieki sympatycznego wprawdzie ojca, lecz będącego kompletnym nieudacznikiem, a przede wszystkim pozbyć się ze swojego życia siostry i jej rodziny – dwójki dzieci i leniwego bezrobotnego męża, którzy skutecznie zatruwają życie Rocky'ego. Wszyscy razem mieszkają bowiem w mającym zaledwie dwie sypialnie mieszkanku w Toronto. Zdesperowana Chand może oczekiwać pomocy tylko od swojej przyjaciółki Rose.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Początek barwny jak typowe filmy rodem z Indii. Obserwujemy m.in. oryginalny obrządek uroczystości ślubnej Sikhów. Później już nie jest tak kolorowo. "Raj na Ziemi" to nie tylko uniwersalna historia o próbujących się odnaleźć w nowej rzeczywistości imigrantach. To także film o konsekwencjach aranżowanych małżeństw jak i również wciąż słabej pozycji kobiety w pewnych rejonach świata.

Patologiczne rodziny wszędzie są takie same, w Indiach też. Mąż bijący żonę, matka, której pod pantoflem siedzi nie tylko mąż, ale i synek, i synowa, i wnuki, dzieci, którymi nikt się nie zajmuje - duża rodzina na maleńkim metrażu. Na agresję matki i jej syna wobec żony wszyscy patrzą i nikt nie reaguje. Pod każdą szerokością geograficzną jest mnóstwo takich rodzin, niestety. Film obnaża je bezlitośnie i bez znieczulenia. Nie wiem, co myśleć o wplecionym realizmie magicznym, traktuję go więc jak część hinduskiej kultury i akceptuję. Jest to niewątpliwie niezły film; z budującym zakończeniem.

gaberlunzie
verdiana
deliberado