Histeria (2011)

Hysteria
Reżyseria: Tanya Wexler

Młody lekarz, Mortimer Granville (Hugh Dancy), po utracie posady w szpitalu, poszukuje nowej pracy. Znajduje ją u dr Roberta Dalrymple (Jonathan Pryce), "najlepszego specjalisty w dziedzinie medycyny kobiet". Ekspert w dziedzinie "histerii" jest wprost oblegany przez pacjentki cierpiące na różne dokuczliwe objawy, jak płacz, nimfomania, oziębłość, melancholia, czy niepokój. Nowy, przystojny lekarz wkrótce również zdobywa uznanie wśród kobiet. Boryka się jednak z coraz boleśniejszymi skurczami rąk i na skutek tych dolegliwości nie może dłużej zaspokajać swoich pacjentek. W rezultacie, po raz kolejny traci pracę. Wtedy zwraca się o pomoc do przyjaciela, postępowego Edmunda St. John-Smythe (Rupert Everett). Edmund, zwariowany na punkcie nowej nauki o elektryczności, przedstawia mu plany nowej, elektrycznej miotełki. Lekarzowi przychodzi do głowy przewrotny pomysł. (Opis dystrybutora)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Z przyjemnością obejrzałam ten film! Zabawny, ciekawy, dobrze zagrany, nie zabrakło nawet romansu. Tak się robi komedie obyczajowe!

Bardzo poprawny (tylko nie wiem, czy to aby na pewno komplement; rather not), przyzwoicie wykonany i dobrze zagrany film parahistoryczny. Szkoda tylko, że tak jednostajnie flegmatyczny i mało śmieszny. Wróć! Widownia się śmiała. Sformułuję więc warunek. Jeśli na widok wibratora reagujecie chichotem, a widok cudzego mniej lub bardziej teatralnego orgazmu wywołuje u Was spazmy, to może „Histeria” jednak jest śmieszna, tylko ja preferuję inny rodzaj humoru. Gdybym miała podać jakiś filmowy punkt odniesienia dla filmu Tanyi Wexler, to wskazałabym (moim zdaniem lepszą, choć przecież nie doskonałą) „Niebezpieczną metodę”. Jeśli produkcja Cronenberga Was znudziła, to „Histeria” raczej uśpi.

Film zabawny i sympatyczny. Myślę, że spodoba się przede wszystkim osobom lubiącym filmy opowiadające o wiktoriańskiej Anglii lub pionierach techniki i medycyny. Dla mnie najzabawniejsze były profesjonalizm i angielska flegma bohaterów-innowatorów.

A to nie nosi tytułu po polsku: "historia romantycznego wibratora"? :)

Nie. Czasami jest przedstawiane z dopiskiem: "Histeria - Romantyczna historia wibratora"

Zupełnie poprawna przyjemna historia miłosna z być może najbardziej niepozornym kontekstem erotycznym jaki miałem okazje oglądać. Oczywiście nie zapominajmy o wartości historycznej.

Iceman
Konfucjusz70
zur887
Szklanka1979
MureQ
PiotrKowalski
liz29
WANROY
dobrawrozka
NikoPL