To skomplikowane! (2009)

It's Complicated
Reżyseria: Nancy Meyers
Scenariusz:

Jane Adler jest matką trójki dorosłych dzieci, właścicielką dobrze prosperującej restauracji w Santa Barbara, a do tego po prawie dziesięciu latach od rozwodu zaczyna sobie na nowo, przyjaźnie układać relacje z byłym mężem, adwokatem Jakiem. Ale właśnie wtedy, kiedy między Jane i Jakiem zaczyna się układać, sprawy tak naprawdę zaczynają się poważnie komplikować. Z pozoru niewinnie wyglądająca kolacja we dwoje, z pomocą kilku butelek wina, przeradza się w sentymentalny i pełen ciepłych małżeńskich wspomnień wieczór, a ten z kolei prowadzi do pełnego namiętności romansu. Ponieważ Jake po rozwodzie związany jest z o wiele młodszą Agness, Jane tym razem przypada rola 'tej drugiej'. W tej dość nieoczekiwanej scenerii relacji eks-małżenskich pojawia się Adam, architekt zatrudniony przez Jane do zmodernizowania jej kuchni. Podobnie jak Jane, Adam też jest po rozwodzie i widać, że z czasem zaczyna go do Jane zbliżać nie tylko architektura wnętrz. Zdaje sobie jednak sprawę, że stał się częścią dość niezwykłego miłosnego trójkąta.

[opis dystrybutora kino]

Obsada:

Pełna obsada

Niezawodna Merylka !

Komedia, dobra, ale jakoś specjalnie nie wyróżnia się na tle innych. Jedynym i największym atutem tego filmu, dzięki któremu w ogóle warto spojrzeć na tę produkcję i po nią sięgnąć i za który obraz ten zbiera największe owacje jest Meryl Streep.

To jeden z najsłabszych filmów obejrzanych przeze mnie w ciągu ostatnich pięciu lat. Nudziłam się makabrycznie, mdliło mnie od nadmiaru rodzinnych czułości, wkurzałam się nad sztywnością gry aktorskiej, irytował wymuszony żart. Tylko Meryl jest rewelacyjna, wszystkie sceny z jej udziałem robią wrażenie. Całą resztę można sobie darować...

Ostatnio zauważyłam u siebie niepokojący obyczaj oglądania filmów nie dla ich reżyserów (ew. scenarzystów), lecz dla.. aktorek. I tak po skończeniu 6 (chyba tyle ich w sumie było) sezonów "Kochanych kłopotów", zatęskniłam do Alexis Bledel, która grała w nich główną rolę. Wypatrzyłam więc film z nią, który jest porażką nad porażkami - "Post-grad" ("Absolwentka"). Tyle, że Alexis jest marną aktorką w porównaniu do Meryl. Teraz postanowiłam popatrzeć na Meryl - niezależnie od filmy ona jest wielka!

Mieszane mam uczucia: z jednej strony ładna realizacja, pomysł, świetna Meryl Streep, a z drugiej, przesłodzone relacje i wieje nudą. Oceniam jednak wysoko, bo przyjemnie się patrzy, ale czegoś zabrakło... Mimo wszystko plus za nieoczywiste zakończenie.

Trochę mi szkoda klawiatury. Zastanawiam się tylko o co chodzi z Meryl Streep, że od czasu do czasu lubi sobie zagrac nijaką rolę w złym filmie, czego najdobitniej dowiodła angażując się w Mamma Mia. A, i czy pisałem już, że Alec Baldwin to absolutny absolut irytujących aktorów?

Meryl w Mamma Mia! jest rewelacyjna! A jej wykonanie piosenek Abby to mistrzostwo. Uwielbiam ten film właśnie dlatego, że ona tam grała. Cały czas piszę o Mamma Mia! :-)

Jeszcze a propos Baldwina - w tym filmie to jeszcze nic! Widziałeś odcinek "Przyjaciół", kiedy Phoebe się z nim spotyka, a on gra przesadnie optymistycznego faceta? Wszystkim się zachwyca, nawet asfaltem na drodze. Polecam. :>

O nie, wśród irytujących aktorów, w skali międzynarodowej, prym wiedzie Michał Milowicz ;)

Efunia
Konfucjusz70
avrewska
cocokokaina
WuJoanna
MureQ
PiotrKowalski
PedroPT
FoolCanBeKing
XRyuu