Zwyczajna historia (2009)

Jao nok krajok

Pun jest pielęgniarzem zatrudnionym do opieki nad sparaliżowanym Ake. Głównym wątkiem filmu jest rozwijająca się zażyłość pomiędzy młodymi mężczyznami oraz relacja Ake z jego oschłym ojcem. (źródło: enh.pl)

Obsada:

Zwiastun:

Film prosty i niezrozumiały. Mam wrażenie, że z historii można by wyciągnąć coś więcej. Dla mnie ten film cykl raczej niepowiązanych ze sobą scen (zwłaszcza pod koniec) i mam wrażenie, że ucieka mi coś ważnego, co być może zrozumiałabym, gdybym była Tajką.

Zwyczajna historia wywołała we mnie głównie senność. Film praktycznie bez fabuły, ale ok - to jeszcze go nie dyskwalifikuje. Tyle że ani to piękne wizualnie ani dźwiękowo/muzycznie (sztampowa ścieżka dźwiękowa -- cały czas miałe wrażenie że główny motyw, patrz trailer, znam z innego filmu -- w dodatku zupełnie nie brzmiąca azjatycko). A głębia jakaś taka niezbyt głęboka. Nie moje kino, choć nie twierdzę że nie ma tu jakiegoś pola do dyskusji/interpretacji.

Też nie moje kino. Zupełnie nie moje. Choć akurat muzyka bardzo mi się podobała. Może Tajowie widzą w tym filmie więcej niż my (tak wynika z tego, co powiedziała reżyserka na początku i ze wszystkich recenzji, jakie znalazłam w necie).

jakże zgodni jesteśmy
a czy ktoś mi może wyjaśnić ten motyw z kosmosem mniej więcej w połowie filmu?

To było tzw. "oko boga", prawda? Czyli Mgławica Helix. "Takie mgławice powstają z wypalonych gwiazd podobnych do Słońca. Zewnętrzne powłoki gazowe rozprężają się, a jądro gwiazdy kompresuje się do postaci białego karła." (znalezione na sieci) Wyjaśnienie pewnie jest jakieś bardzo poetyczne... śmierć i ponowne narodziny? odrodzenie, koło życia...

Może już nie zgłębiajmy tematu bo mam wrażenie że jak dowiem się co oznaczały te wszystkie metafory, ocena filmu podryfuje jeszcze bardziej w dół...

Popieram! Natomiast muszę powiedzieć, że projekcja miała jeden fajowy moment: jak dyrektor festiwalu wymawiał nazwiska twórców z Tajlandii :D

Message od reżyserki: http://vimeo.com/16276486

Byłby bardzo dobry film, wnikliwa analiza kolejnych stadiów reakcji na nabytą niepełnosprawność, gdyby nie ostatnie 10-15 minut, które psują cały obraz, są niepotrzebne i nie przystają do niczego. Zaniżają ocenę, niestety. Odniesienia do polityki, o których Anocha mówi w wywiadach - chyba nie do zauważenia, jeśli się o nich nie wie. I dobrze, psułyby odbiór.

Jak ja lubię azjatycki minimalizm! Zwyczajna historia przedstawiona w sposób niezwyczajny. Sparaliżowany (fizycznie i emocjonalnie) Ake budzi się z marazmu dzięki przyjaźni z pielęgniarzem. Film jest z zamierzenia metaforą sytuacji politycznej w Tajlandii. Rodzina jawi się tu jako mikrokosmos, rozparcelowane społecznie państwo, naznaczone podziałami klasowymi i poglądowymi (trudno to jednak dostrzec). Wymowny, poetycki obraz z genialną prog-muzą Furniture. http://www.myspace.com/earsofa

No i "Zwyczajna historia" wygrała ENH! Niestety jako jeden z nielicznych konkursowych, przeoczyłem ten film bo kolidował mi z Herzogiem przy drugim pokazie...
Fajnie jakbys napisała coś więcej (czytaj notkę) :>

Musiała wygrać! :) Była najlepszym filmem konkursu, który to ogółem mnie nie zachwycił i myślę, że w porównaniu do zeszłego roku wypadł blado (konkurs, nie film).
Postaram się coś napisać, tylko nie wiem, kiedy znajdę swobodną chwilę... :)

Nadrobiłem w końcu "Zwyczajną historię" i dla mnie był to czwarty od końca film konkursu, wygrał tylko z "Wśród drzew" i "Podróżuję po muszę...". Tego filipińskiego nie widziałem ale myślę, że z defaultu ma ostatnie miejsce.

Zdecydowanie najlepsze było wg mnie "Kuszenie św. Tonu" (recenzja tego filmu cały czas się pisze w mojej głowie i w pliku tekstowym na pulpicie laptopa), potem Paszcza wilka, Trash Humpers, ten film o kozie, węglu i drzewie, nawet "Wydalony" trafił do mnie bardziej niż pani ANOCHA SUWICHAKORNPONG. Choć rozumiem z drugiej strony, że i "Zwyczajna" mogła się podobać osobom doceniającym estetykę zupełnie odmienną niż ta którą ja sobie cenię.

michuk, nie dziwi mnie, że Tobie i kilku innym osobom film się nie podobał, zastanawiało mnie tylko, dlaczego i o co chodzi z tą Waszą estetyką, bo ja nie wiem, jaką estetykę prezentuje Zwyczajna historia (poza minimalizmem). Szczerze mówiąc, możliwe że dziś nie ująłby mnie ten film równie mocno. Tak jak wspomniałam pod tekstem lamijki - wrażenia to w dużej mierze kwestia okoliczności, a w przypadku tego filmu głównie towarzystwa pozostałych obrazów konkursowych, które mnie absolutnie nie przekonały. Kuszenie Tonu było dobre, choć jakby niedopracowane. Rosyjska Mama była ok, choć ten rodzaj minimalizmu też zostawił sporo do życzenia. A Podróżuję, bo muszę... to dla mnie śmieć taki jak Trash Humpers :) (który, btw, widzę tylko w konkursie Chore kino ;)) Z tego, co pamiętam, to Zwyczajna historia była jedynym filmem, który PRAWDZIWIE poruszył moje emocje.

Mam z tym filmem spory problem. Ogólnie przypadł mi jakoś do gustu, ale... zasnąłem. I nie wiem teraz, czy sen zadziałał na jego korzyść czy też nie, ani też jak długo spałem (z powodu nielinearnej fabuły). Postaram się zobaczyć raz jeszcze i dokonam ewentualnej korekty oceny, jednak wiem, że dodatkowy punkt za muzykę na pewno się zachowa - nie umiem wypędzić Hush, The Dead Are Dreaming z mojej głowy...

Film hermetyczny, trudny w odbiorze dla zachodniego widza, nie znającego kontekstu społeczno-politycznego Tajlandii, czy buddyjskiego sposobu myślenia o życiu i upływie czasu. Mnie jednak trudność w odbiorze nie zraża, lecz raczej fascynuje. I chętnie obejrzę ten film jeszcze raz, bo, pomijając wszystko, jest po prostu piękny.

dcd
dcd
psubrat
redinf
doktorpueblo
AdamBaranski
scaruffi
nicebastard
wooda
chininadlanel
3um
3um