Schronienie (2009)
Pozornie prosta opowieść o Luisie i Mousse, parze pięknych, młodych i wykształconych ludzi uzależnionych od narkotyków. W momencie, kiedy Louis nagle umiera z powodu przedawkowania, Mousse odkrywa, że jest w ciąży. Odtrącona przez najbliższych, zagubiona i samotna kobieta szuka sensu życia i schronienia przed światem, w opuszczonym, wiejskim domu na malowniczym wybrzeżu. Kilka miesięcy później w jej schronieniu pojawia się brat zmarłego Louis’a. (opis dystrybutora)
Obsada:
-
Isabelle Carré Mousse
-
Louis-Ronan Choisy Paul
-
Pierre Louis-Calixte Serge
-
Melvil Poupaud Louis
-
Claire Vernet La mère
-
Jean-Pierre Andréani Le père
-
Marie Rivière La femme sur la plage
-
Jérôme Kircher Le médecin
-
Nicolas Moreau Le dragueur
-
Emile Berling Le dealer
-
Dominique Jacquet Geneviève
-
Tania Dessources L'infirmière
-
Maurice Antoni Le prêtre
-
Sylvie Haurie-Aussel La pharmacienne
-
Arnaud Goudal L'agent immobilier
-
Kevin Sorieul Le garçon en boîte de nuit
-
Meie Castanho Louise
Wyróżnione recenzje:
Schronienie
Film „Schronienie”, który niedawno pojawił się na ekranach polskich kin to przyjemny, oszczędny w środkach najnowszy obraz Francoisa Ozona. Niestety, znawcom twórczości francuskiego reżysera może wydać się rozczarowujący.
Ci, którzy pozostali
Kiedy świat za bardzo boli, szuka się swojego azylu, miejsca, gdzie można ukryć się przed życiem i agresywną rzeczywistością. Mousse i Louis swoje schronienie znaleźli w wielkim i zimnym paryskim mieszkaniu, wczepieni mocno jedno w drugiego. A raczej w heroinowym haju, tej otępiającej chmurze, która szczelnie odgradza ich od życia i pozwala śnić ich słodki sen. Gdy jednak Mousse budzi ...
Dobre francuskie kino. Akcja toczy się bez pośpiechu, a mimo to wiele się dzieje. No i ta piosenka...
Oryginalny i subtelny film, o żałobie, rodzącym się, niebanalnym uczuciem, szukaniu swojego miejsca w świecie i... macierzyństwie. Widzianym oczyma Ozona, dalekim od typowych wyobrażeniach, jak powinna się czuć/zachowywać przyszła matka. Piękne obrazy i urzekająca muzyka w rytmie dziecinnej kołysanki. Film daleki od jakiegokolwiek sentymentalizmu i taniego grania na emocjach widza. Mam tylko nadzieję, że szybko doczeka się polskiej premiery.
Zastanawiam się, czy film rzeczywiście tak dobry, czy Ty jesteś tak wielką fanką. Bo ostatnie filmy Ozona, delikatnie rzecz ujmując, nie zachwycały. Widziałaś np. Ricky?
Mnie w ogóle jego filmy nie zachwyciły, choć pewnie "Basen" i "Osiem kobiet" mają klimat. Ale już o "Czas, który pozostał" pobiłem się w pewnym klubie.
Czara - czy pomiędzy "Le refuge" a pozostałymi filmami Ozona istnieje jakaś analogia? Jak oceniłabyś ten film na tle innych jego dokonań? Zupełny odjazd, czy "stary, dobry Ozon"?
Ozon też nie należy do moich ulubieńców, ale Basen oraz 5x2 bardzo cenię. Osiem kobiet też miało klimat, ale czegoś mu zabrakło do pełnej ekstazy.
No ja od Ozonu zdecydowanie wolę Tlen ;)
Trochę spóźniona, ale już odpowiadam! @Doktor Pueblo - uważam Ozona za ciekawego reżysera i staram się śledzić jego dokonania. Nie uważam się jednak za bezwarunkową fankę. Ricky'ego na przykład nie widziałam, bo miał słabe recenzje, a ja akurat musiałam coś wybrać, gdy leciał w krakowskich kinach. Ale obejrzę go z ciekawością, choćby tylko po to, by dowiedzieć się, czemu był zły;) "Le refuge" oceniam bardzo dobrze, całkiem abstrahując od jego poprzednich obrazów.
@Lapsus - porównałabym ten film z "Le temps qui reste". Może dlatego, że Ozon w podobny sposób pochyla się tu nad człowiekiem postawionym przed sytuacją, która go przerasta. Jest też zmiana i powolne dojrzewanie. Ani "odjazd", jakim dla mnie był na przykład "8 kobiet", ani "stary, dobry Ozon". Raczej coś zupełnie świeżego.