Czarownice (1967)
Le streghe
Scenariusz:
Mauro Bolognini,
Fabio Carpi,
Roberto Gianviti,
Agenore Incrocci,
Luigi Magni,
Enzo Muzii,
Pier Paolo Pasolini,
Giuseppe Patroni Griffi,
Franco Rossi,
Furio Scarpelli,
Bernardino Zapponi,
Cesare Zavattini
Producent Dino de Laurentiis, mąż Silvany Mangano, zamówił u kilku reżyserów szkice scenariuszy, w których aktorka znalazłaby pole do popisu. Trzy z powstałych w ten sposób nowel weszły do składanki Capriccio all'italiana (1968), pięć pozostałych, zestawionych w sposób dość przypadkowy, łączy osoba głównej wykonawczyni. Określenie "czarownice" w tytule użyte jest w sposób daleki od dosłownego i ma wyrażać ten czynnik kobiecości, który dla mężczyzn pozostaje nieodgadniony i pełen niespodzianek. (Filmoteka Narodowa)
Obsada:
-
Silvana Mangano Gloria
-
Annie Girardot Valeria
-
Francisco Rabal Valeria's Husband
-
Massimo Girotti Sportsman
-
Véronique Vendell Young Girl Friend
-
Elsa Albani Gossip
-
Clara Calamai Ex-actress
-
Marilù Tolo Waitress
-
Nora Ricci Gloria's secretary
-
Dino Mele Waiter
-
Helmut Berger Young man at Hotel
-
Bruno Filippini Singer
-
Leslie French Industrialist
-
Alberto Sordi Truckdriver
-
Totò Totò Ciancicato Miao
-
Ninetto Davoli Baciu Miao
-
Laura Betti A Tourist
-
Luigi Leoni A Tourist
-
Clint Eastwood Charlie
-
Valentino Macchi Man at Stadium
-
Corinne Fontaine
-
Armando Bottin Nembo kid
-
Gianni Gori Diabolik
-
Paolo Gozlino Mandrake
-
Franco Moruzzi Sadik
-
Angelo Santi Flash Gordon
-
Pietro Torrisi Batman
-
Mario Cipriani Priest
Dino de Laurentiis zrobił swojej żonie piękny prezent produkując ten nowelowy film. "Czarownice" jak każda składanka ma swoje lepsze i gorsze części. Najbardziej przypadł mi do gustu segment Vittorio De Sici z młodym Clintem Eastwoodem w roli nudnego, amerykańskiego męża swej pięknej, jeszcze młodej włoskiej żony o bujnej wyobraźni (podobny punkt wyjścia jak w Giuliettcie i duchach). Ciekawa jest nowelka Pasoliniego - jego kobieta idealna została obdarzona urodą, ale też głuchotą i niemotą. Rozczarowujący okazał się Visconti, chyba potrzebuje więcej czasu ekranowego by zrobić coś dobrego (Il lavoro z Boccaccio '70 też mnie nie zachwyciło). Bolognini i Rossi zrobili filmy słabsze, będące przerywnikami między dziełami bardziej znanych kolegów.