Porachunki (1998)

Lock, Stock and Two Smoking Barrels
Reżyseria: Guy Ritchie
Scenariusz:

Ed jest mistrzem karcianym. Potrafi przewidzieć praktycznie każdy układ kart i wyczytać wszystko z twarzy przeciwnika. Postanawia więc ograć gangstera Harrego "Hatcheta" Lonsdale'a. Gangster ustawia jednak całą rozgrywkę i Ed przegrywa milion funtów, pieniądze swoje i swoich kumpli. Na dodatek zadłuża się u Lonsdale'a na kolejne pół miliona funtów. Na oddanie pieniędzy ma tydzień. Ed postanawia jednak ze swoimi trzema przyjaciółmi Toma, Bacona i Soapa, zdobyć jakoś ową sumę. W końcu, dzieki podsłuchaniu rozmowy sąsiadów, wpadną na genialny pomysł.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Guy Ritchie jest mistrzem w tworzeniu zabójczo wciągających filmów, do których zawsze będę wracał.

Film doskonale uwydatnia to co Guy Ritchie potrafi najlepiej. Świetne dialogi, których pikanterii nie zdoła przełożyć żaden tłumacz. Zaskakujące zwroty akcji, których ilość nie pozwala przewidzieć finału. Wyrafinowany humor. Niesamowita umiejętność portretowania postaci. Dobre rozrywkowe kino. 6/10

Absolutna rewelacja od pierwszej do ostatniej sceny.

Rewelacyjna komedia kryminalna. Trzymająca tempo, zaskakująca scenariuszem z niezłymi efektami i zdjęciami. Pozycja jak najbardziej godna uwagi :)

Kolejny film Gaya Ritchego, który obejrzałam z zapartym tchem :) Ten angielski humor jest po prostu porażający a fabuła, która wydaje się nie mieć końca, jest lekka i wkręca na 100 % tak jak na dobrych filmach sensacyjnych. Akcja się toczy a Ty widzu jesteś skupiony i nie odejdziesz od ekranu póki nie obejrzysz końca. Jednoczesne połączenie gangsterskiego filmu z czarną komedią- świetne.

Czy tylko ja mam wrażenie, że wszystkie filmy Ritchiego, poza może Sherlockiem, są takie same? No, ale są też na ogół fajne, więc nie ma co narzekać. "Lock Stock" jest bardziej surowy od "Snatch", a postaci mniej dopieszczone, ale jest tu pewien chałupniczy urok, którego późniejsze filmy nie mają. Starannie przygotowana ścieżka dźwiękowa, dobre dialogi i scenariusz, do tego Sting w trzecioplanowej roli. A niech będzie 8.

Ja mam wrażenie, że "Revolver" jest zupełnie innym filmem Ritchiego. Jest nisko ceniony, bo ludzie podchodzą do niego jak do innych filmów Ritchiego, oczekując komedii gangsterskiej, którą ten film jest tylko pozornie. Mam ciągle w planach obejrzenie tego filmu jeszcze raz, to wtedy napiszę o nim coś więcej. A może w międzyczasie i Ty go obejrzysz i wszystko stanie się jasne?

Dobrze że to napisałeś, bo słyszałam, że Revolver jest słaby i zastanawiałam się, czyby go sobie nie darować. W tej sytuacji oczywiście muszę się przekonać naocznie. :)

Obejrzyj. Pomijając wszystko, ten film ma świetny klimat, a Ray Liotta jest kapitalny.

"Ten facet jakiś podobny do Stinga" - uwielbiam, jak mój mózg robi mi coś takiego. Niestety poza przyjemnością płynąca z oglądania nr 2 z moich muzycznych ulubieńców film mnie średnio wciągnął i to dopiero po godzinie oglądania. Historia jest niezła i porządnie zakręcona, plusem są też fajne tricki montażowe, ale zdecydowanie wolę ten typ kina w wykonaniu dżentelmenów pokroju Żądła i Va Banque.

Czarny humor w najlepszym wydaniu.

średni film

BlonD1E
KKKas
patryck
NarisAtaris
z0rin
Proplasmtgx
clayman
mztlalka
KataCzy
fallout77