Przelotni kochankowie (2013)

Los amantes pasajeros
Reżyseria: Pedro Almodóvar
Scenariusz:

Pedro Almodovar wita na pokładzie lotu pasażerskiego z Madrytu do Meksyku! Z powodu technicznej usterki, bezpieczeństwo pasażerów znajdujących się na pokładzie zostaje zagrożone. Doświadczeni piloci robią wszystko, by znaleźć rozwiązanie tej trudnej sytuacji. Personel pokładowy bez reszty poświęca swe ciała i dusze, by w każdy możliwy sposób uprzyjemnić podróż pasażerom. Okazuje się, że życie w chmurach jest tak samo skomplikowane, jak i na ziemi, a przyczyny tego są zawsze te same: seks i śmierć. (Opis dystrybutora)

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Uciekać, chować się...

Skandal, film się zaczął chyba bez reklam i początek będę musiał dooglądać chyba w sieci. =} Ale Almodovar znów w świetnej komediowej formie, po kilku poważniejszych, cięższych filmach. Wprawdzie brak mi było jakiegoś głębszego przesłania, ale zabawa była naprawdę przednia - można było rżeć na cały głos np. ze stewardów pokazujących instrukcję postępowania w wypadku niebezpieczeństwa! Kilka scen gubi rytm, ale zasadniczo jazda po obsesjach i namiętnościach w konwencji niemal telenoweli zdaje egzamin, po prostu reżyser ma genialne oko i ogromną sympatię do ludzkich zachowań i to wciąga najbardziej. Jak zwykle kpi sobie zarówno z tradycyjnej obyczajności, jak i z filozofii i środowiska queer. Jest też kącik dramatu (dziewczyna na wiadukcie), jednak to nie przejmuje do szpiku i tylko pogłębia portrety kilku osób. A tak w ogóle - brak głównego bohatera, bohater jest po prostu zbiorowy, bo jak się zamknie obcych ludzi razem w trudnej sytuacji, to coś się da z tego wysnuć. Spokojnie polecam.

Almodóvar robiąc komedię lotniczą nieco obniżył loty. "Przelotni kochankowie" to z jednej strony nostalgiczna podróż po motywach z całej twórczości (co ostatnimi czasy nie jest niczym dla niego niezwykłym). Z drugiej zaś to miała być pieprzna komedia. Te dwie rzeczy niespecjalnie do siebie pasują. Początkowo jest filmem całkiem zabawnym, szkoda, że z każdą minutą coraz mniej. Na półtorej godziny żarty o obciąganiu po prostu nie wystarczają. Miało być lżej i jest, czego nie można uznawać za wadę, a za właściwość. Szkoda, że dramaturgicznie nie ma to najmniejszej siły oddziaływania. Zero emocji u Almodóvara, ja tego nie kupuję.

O tototo!

Almodovar popłynął... albo raczej poleciał :) Warto ten film obejrzeć choćby dla wykonania "I'm so excited" ;)

No takiego Almodovara bez trzymanki to ja mogę łyżkami!

NarisAtaris
MRZVA
zur887
PiotrKowalski
matadu
Uciekinier
Lamia
antblant
mielonka27
Birdman