Miłość i inne używki (2010)

Love and Other Drugs
Reżyseria: Edward Zwick

Tragikomiczne perypetie przedstawiciela przemysłu farmaceutycznego, który musi stawić czoła bezwzględnej konkurencji i uczuciu do diametralnie od niego różnej dziewczyny, którą nieoczekiwanie spotyka na swej drodze.

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Fajny, chociaż mniej więcej w połowie się rozmywa i robi się już zwykła komedia romantyczna. Trochę nie udane połączenie komedii z dramatem, chociaż starali się. Znakomita Anne Hathaway, Jake Gyllenhaal taki sobie, w końcowej scenie wymagającej porządnej gry aktorskiej nie do końca sobie poradził. Ogólnie udany film. I to nie jest zdecydowanie film na Walentynki, a tak go promują w Polsce.

Druga połowa filmu za bardzo się dłużyła, ale w sam raz na miłe popołudnie/wieczorek.
Po raz pierwszy irytowała mnie mimika Anne Hathaway - ciągle te same miny, niezależnie od tego czy była zła, smutna czy szczęśliwa. Na szczęście Jake Gyllenhaal nadrobił braki.

Komedie romantyczne robią się coraz dziwaczniejsze. Najśmieszniejsze w tej komedii jest to, że dziewczyna z chorobą Parkinsona jest.. kelnerką. Poza tym, to oczywiście mało zabawny temat. Dlaczego Jake Gyllenhaal marnuje się w takich filmidłach?

Na temat tej produkcji powiem tylko: o kurcze jak się cieszę, że najpierw obejrzałam Brokeback Mountain, dopiero potem Dowód, Donniego Darko, a Love&other; na sam koniec. Inaczej nigdy w życiu nie sięgnęłabym po film z Gyllenhaalem, mając go za tanią wersję Richarda Gere, czy coś w tym stylu. A tak, wiem przynajmniej, że facet ma potencjał, tylko filmy mu się po drodze dziwne przydarzają...

Jak na komedię romantyczną czyli gatunek którego nie jestem fanem, film dobry, przyjemny i dość lekki w sam raz na sobotnio-niedzielne popołudnie. Niezła kreacja Anne Hathaway. Jake Gyllenhaal wypadł całkiem fajnie i chyba lovelasom z Hollywood przybył nowy konkurent ;)

Najpierw znośna komedia, później ciekawe softporno w komediowej konwencji, aby wreszcie przerodzić się w interesujący dramat.

Może to tylko ja, ale naprawdę podobało mi się podjęcie tematu miłości chorej osoby.

Coś dziwnego podkusiło mnie do obejrzenia tego filmu. Co ciekawe, spodobał się. Było z czego się pośmiać, były momenty "do obgryzania paznokci" i było adekwatne zakończenie. Sympatyczny obraz. Wydaje mi się, że nie był to gniot, jakich wiele leci w tv wieczorami.

niebieskiptak
Efunia
dag
dag
Michalwielkiznawca
Fi5heR
Szklanka1979
PiotrKowalski
jakilcz
jhsdsdkf
matadu