Mała Moskwa (2008)

Mala Moskwa
Reżyseria: Waldemar Krzystek

Jura, były radziecki pilot wojskowy, po ponad trzydziestu latach wraca do Legnicy odwiedzić grób swojej żony, Wiery. Towarzyszy mu dorosła już córka żony. Jadą zobaczyć miejsca, gdzie przed laty rozegrał się największy dramat ich życia. Ta podróż ma uwolnić ich od traumy przeszłości...

Obsada:

Pełna obsada

Zwiastun:

Film dużo lepszy niż na to wskazuje zwiastun.

Doktor Zywago w Legnicy. Ona na Niego temi oczyma, on do niej sercem i po kryjomu, i ten maz dobry-niedobry, ale generalnie zly. I jeszcze SB/NKWD jako Lord Vader. Podlane romantycznym sosem o smaku Grande Walse Brillante, tj och matko, te wielkie emocje. Ja na film polski -- calkiem ok.

Ładnie sfotografowany. Swietlana Khodechenkova świetnie odegrała 2 różne postacie: matkę i córkę. Zawiodła charakteryzacja postarzonych postaci męskich. A nad filmem wiersz Pawlikowskiej Jasnorzewskiej "Nie widziałam Cię już od miesiąca - i nic...".

Słabe to, słaabe.

tyle szumu bylo wokol tego filmu. a ten film to po prostu okej komerycyjny film milosno-polityczny. gdyby byl nakrecony w hollywood, to by zarobil miliony dolarow i ludziom bardzo by sie podobal. jako ze ja jestem nieco bardziej wymagajacym widzem ;) to przysnelam na ostatnie 20 minut.

Miejscami znośny, miejscami żenujący. Fatalne, jadące po stereotypach dialogi. Źle poprowadzeni aktorzy, z których tylko Kodczenkowa mimo sabotażu reżysera uratowała swoją rolę. Zupełnie nie przekonująca historia miłosna. I ładne zdjęcia. W polskim filmie zazwyczaj ładne są zdjęcia. Ten film powinien był być zrobiony przez Rosjanina albo wcale.

Bardzo teatralny film, aż za bardzo. Nie lubię mieszania sztuk. Żurek nie sprostał roli. Pozostali mogą być, zwłaszcza Kodczenkowa i Ulianow. Potworna, zbyt ostentacyjna i nachalna muzyka. A do tego piękne zdjęcia. I sama nie wiem, jak to ocenić!

Spokojnie się rozwija aż do finału, który jest przewidywalny, ale chyba nie o to chodzi. Zagrane nieźle, zrealizowane nieźle, kogoś czułego może nawet główny romans wzruszy, mnie akurat główni bohaterowie raczej irytowali. Za to drugi wątek - Jura-córka -(postać Jury w ogóle) znacznie mniej oczywisty, wg mnie psychologicznie głębszy, prawdziwszy, przykuł moją uwagę na tyle, żebym dotrwała do końca, odpływając myślami/skupiając na innych zajęciach, ilekroć film wracał do Janickiego i Wiery.

Dobra realizacja to jednak troszkę mało, ale widocznie na tyle dużo, że film zdobył nagrodę Złote Lwy na Festiwalu w Gdyni.

Jak irytuje Was "Mała Moskwa" to obejrzyjcie koniecznie "Tylko nie teraz". Też polsko rosyjski romans. Też z powrotem po latach. Ale tam dopiero szczyty osiąga ckliwość i banał. Po tym pseudofilmie spojrzałem na dzieło Krzystka życzliwszym okiem.

asthmar
Efunia
filmsterka
Szklanka1979
Runawayx33
krzysztofek1003
beznazwybez
dag
dag
DaniGotti
MureQ