Mansfield Park (2007)
Reżyseria:
Iain B. MacDonald
Fanny Price, od dzieciństwa mieszkająca u bogatych krewnych, od dawna kocha się w swoim kuzynie, Edmundzie Bertramie. Gdy jednak w sąsiedztwie pojawiają się Mary i Henry Crawfordowie, Edmund zakochuje się w Mary, zaś jej brat flirtuje z pannami Bertram, by w końcu przenieść swoje uczucia na Fanny...
Obsada:
- Julia Joyce Young Fanny
- Jemma Redgrave Lady Bertram
- Douglas Hodge Sir Thomas Bertram
- Maggie O'Neill Mrs. Norris
- Tara Berwin Young Maria
- Lucy Hurst Young Julia
- Zachary Elliott-Hatton Young Tom
- Greg Sheffield Young Edmund
- Billie Piper Fanny Price
- Blake Ritson Edmund Bertram
- James D'Arcy Tom Bertram
- Michelle Ryan Maria Bertram
- Rory Kinnear Rushworth
- Catherine Steadman Julia Bertram
- Hayley Atwell Mary Crawford
- Joseph Beattie Henry Crawford
- Joseph Morgan William Price
- Stephen Tomlin Baddeley
- Holly Holly Pug
- Dexter Fletcher Doctor
Filmy kostiumowe mają to do siebie, że nawet jak akcja jest nużąca, to przynajmniej jest na co popatrzeć. Akurat wszystkie ekranizacje powieści Jane Austen mnie nie nudzą, filmy kostiumowe również, no i ten akcent z wysp. Nie widziałam ekranizacji z 1999 roku, ale ta - pozytywna.
Film jest ekranizacją klasycznej powieści, ma tradycyjną formę i przedstawia kluczowe wydarzenia i postaci zgodnie z pierwowzorem, trudno mi więc oceniać go jako niezależne dzieło. Niestety oznacza to niską ocenę. Zrezygnowano z wielu zdarzeń i części postaci - to można zrozumieć, bo inaczej nie udałoby się zamknąć historii w półtorej godziny. Ale jednocześnie pozbyto się tego, o co w tym wszystkim chodzi - ciągłej gry pomiędzy "właściwe" i "nie na miejscu", skrupułów i ich braku, dualizmu światowych Crawfordów, w których budzą się czasem uczucia, zawiłości hierarchii społecznej. Postaci zdegradowane do roli drugoplanowych nie mają w ogóle okazji by zaprezentować swój charakter. Ciekawym pomysłem jest nagłe ożywienie sennej lady Bertram pod koniec filmu. Myślę, że jeszcze ciekawiej byłoby, gdyby tę postać od początku budowano jako niby senną i niezainteresowaną a w istocie spostrzegawczą i sprawczą. W obecnej formie odbiera się to raczej jako dysonans.